[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie mówiłam jej, żeby użyła sosu.
Patryk zmarszczył czoło.
- Ale namówiłaś ją, żeby napisała?
Flora przygryzła wargę.
-- Wstyd się przyznać, ale tak, zrobiłam to. Chciałam, żeby
Anna stąd wyjechała. Bałam się, że dowie się prawdy.
Anna spojrzała na Patryka. Zastanawiała się, czy on też ma
zamiar wybaczyć Florze.
- To był genialny plan, Patryku - powiedziała Nellwyn. -
Jestem dumna, że mogłam wziąć w nim udział.
- Genialny? - powtórzyła Anna. - Mógł spłonąć żywcem
albo zostać zastrzelony, gdyby Flora postanowiła bronić się
przed duchem.
- Jestem gotowa ponieść karę - poinformowała Flora. -
Widziałam dziś rano nakaz aresztowania na twoim biurku, papo.
- To nie był nakaz aresztowania, Floro, tylko zaproszenie
na przyjęcie do Anny - sprostował sir Wallace. - Dostałem
je tydzień temu.
- I tak wiem, co siÄ™ ze mnÄ… stanie - kontynuowaÅ‚a dziew­
czyna. - Jutro podczas mszy przyjdzie po mnie szeryf. ZostanÄ™
aresztowana i zabiorą mnie do więzienia. Sędzia, który zobaczy,
że jestem piękna, młoda i przy zdrowych zmysłach, nie okaże
litości.
Nikt nie odezwał się przez kilka minut. Sir Wallace poszedł
do spalonej szopy i rozgrzebał popiół.
- Spójrzcie tylko na to - powiedziaÅ‚ po powrocie. - Znalaz­
łem pistolet. Czarny jak heban, ale w jednym kawałku. Jeżeli...
- Należy do mnie - wyjaśnił Patryk i wyciągnął po niego
rękę. - Upuściłem go, kiedy wybuchł pożar. Pan pozwoli, sir.
Sir Wallace zacisnÄ…Å‚ usta. StanÄ…Å‚ twarzÄ… twarz z Patrykiem.
- Nie wydaje mi się, że to rozsądne.
295
JULIAN HUNTER
- Nie obchodzi mnie, co uważasz.
- Sutherland - ostrzegła go Anna.
- Sir - kontynuował Patryk nieco grzeczniej - proszę oddać
mi ten pistolet. Jestem najbardziej powołaną osobą w tym
towarzystwie, żeby posługiwać się bronią.
- Pistolet to nie pasztecik - zauważył sir Wallace.
- Ma pan absolutną rację. Wiem o tym, ponieważ, zanim
zostaÅ‚em lokajem, byÅ‚em oficerem SiedemdziesiÄ…tego Pierw­
szego Pułku Piechoty Lekkiej.
Sir Wallace wyglądał na zaskoczonego.
- Do diabła, Anno, czy ten człowiek jest największym
Å‚garzem w okolicy?
- Nie. - Westchnęła cicho. - Niestety, muszę przyznać, że
mówi prawdę.
37
Na dworze zaczęło mżyć. WiÄ™kszość goÅ›ci byÅ‚a tak po­
chłonięta łowieniem ryb, że nie zwróciła uwagi na zniknięcie
Anny. Sir Wallace przyniósł Florze koc i butelkę whisky. Była
wyczerpana po ostatnich przeżyciach i trzeba było jej pomóc
stanąć na nogi.
- Więc? - zapytała Nellwyn. - Co powiemy królowej?
Patryk położył rękę na ramieniu Anny. Chociaż raz nie
odsunęła się od niego.
- Powinniśmy utrzymywać, że lord Kingairn zmarł śmiercią
naturalną. W końcu taka jest prawda. Nie musimy nic więcej
dodawać.
Anna spojrzała na sir Wallace'a, który głaskał czule twarz
córki.
- %7ładen sąd jej nie ukarze. Można ewentualnie mieć jej za
złe, że zaciągnęła ciało Edgara nad jezioro. Mimo to nie wydaje
mi się, żeby ktoś uznał ją za winną tylko dlatego, że jej
kochanek zmarł podczas... no wiecie.
- Podczas aktu miÅ‚osnego, Anno - dokoÅ„czyÅ‚a za niÄ… Nell­
wyn, potrząsając głową.
297
JULIAN HUNTER
- Nie miała żadnych motywów - stwierdził Patryk. - Po
prostu zachowała się głupio i nierozważnie.
- Ale przecież nie będziemy jej osądzać za głupotę - dodała
jego ciotka. - Dopiero na SÄ…dzie Ostatecznym zajmÄ… siÄ™
jej inteligencjÄ….
- Powinniśmy zachować się odpowiedzialnie - powiedział
Patryk.
Anna spojrzała mu w oczy.
- Niektórzy w szczególności.
Sir Wallace podszedł do nich i przystanął. Na jego twarzy
malowało się zmęczenie.
- Chyba już wszyscy nasi sąsiedzi wiedzą, co się tutaj
wydarzyło.
- Nie sądzę - odparł Patryk. Nie był zadowolony, kiedy
Anna odeszła od niego. - Specjalnie dolałem do ponczu więcej
whisky. Goście są prawdopodobnie zbyt pijani, żeby cokolwiek
zauważyć.
- Lady Tarbet na pewno zauważyła tę żenującą sprzeczkę
pomiędzy tobą a sir Wallace'em - wtrąciła się Nellwyn. -
Krąży plotka, że Wallace poprosił cię o rękę, Patryku.
- Tak, ale nie przyjÄ…Å‚em jego oÅ›wiadczyn. - Patryk uÅ›mie­
chnÄ…Å‚ siÄ™ zalotnie do rywala, który na szczęście go zig­
norował.
Anna zatrzęsła się, kiedy nad jeziorem powiał silniejszy
wiatr. Na ziemię spadło kilka kropli deszczu.
- Wygląda na to, że nadciąga burza.
- A co z zaginionymi pieniędzmi wuja Edgara? - zapytała
Nellwyn. - Czy szantażowałeś go, Wallace?
- OczywiÅ›cie, że to nieprawda. Flora mówiÅ‚a mi, że zasy­
pywał ją drogimi prezentami, żeby udowodnić, jak bardzo mu
na niej zależy. Kiedyś chciał, żeby zamieszkała w Londynie
jako jego kochanka. - Sir Wallace'owi przybyło co najmniej
298
MISJA
dziesięć lat. - Dopilnuję, żeby pieniądze wydane na Florę
zostały wpłacone na konto wdowy, nawet jeżeli to będzie
oznaczać moje bankructwo.
- Mam nadzieję, że wykaże się pan większą dyskrecją niż
podczas rozmowy z Sutherlandem - powiedziała Nellwyn. -
Nie chcę, żeby chociaż jedno słowo o tym wydarzeniu dotarło
do uszu lady Kingairn. Biedaczka powinna wspominać męża
z godnością.
- CaÅ‚a drżysz, Anno - zauważyÅ‚ Patryk. - Pozwól, że od­
prowadzÄ™ ciÄ™ do domu.
- A co z gośćmi? - zapytała. - Kto wręczy nagrodę za
największą rybę? To nie będzie dobrze wyglądało, jeżeli po
raz kolejny zniknę z przyjęcia.
- Zostanę i wszystkiego dopilnuję - zaproponowała starsza
pani. Zarzuciła na ramiona staromodny płaszcz. - W końcu
wiele razy organizowałam przyjęcia. Wallace... - spojrzała na
rozstrzęsionego mężczyznę - zabierz Florę do pokoju i połóż
ją do ciepłego łóżka. Rano wszystko będzie wyglądać znacznie
lepiej.
Zanim odszedł, spojrzał nieśmiało na Annę.
- Czy kiedykolwiek nam przebaczysz, moja droga?
- Już nic nie mów - odparÅ‚a. - Po prostu zajmij siÄ™ cór­
ką. Zabierz ją stąd, zanim ktoś ciekawski zacznie zadawać
pytania.
Natychmiast zrobił to, co mu kazała. Anna, Patryk i Nellwyn
ruszyli wolno w stronę pomostu. Anna pomachała do gości,
żeby ich uspokoić i zapewnić, że nic się nie stało. Marzyła już
tylko o ciepłym łóżku i głębokim śnie.
- Czy przez cały czas wiedziałeś, co się tak naprawdę
wydarzyło? - zapytała Patryka.
Spojrzał na drugą stronę jeziora, a potem pomachał do Iaina,
który stał na wzgórzu, owinięty w ciepły koc.
299
JILLIAN HUNTER
- Nie, nie wiedziałem. Miałem po prostu sporo szczęścia.
W pewnym momencie podejrzewaÅ‚em nawet FlorÄ™, że kupi­
Å‚a od wróżki magiczny wywar, który podaÅ‚a potem Ed­
garowi.
- Masz na myśli truciznę? - Anna zdziwiła się.
Spojrzał na nią.
- Miałem raczej na myśli napój miłości. Nieszkodliwe na
pozór zioła mogą zle wpłynąć na serce, a nawet spowodować
śmierć. Jednak w akcie zgonu nie było o tym słowa.
Anna jeszcze raz popatrzyła na zgliszcza pozostałe po szopie.
- W jaki wstrętny sposób zmarł wuj Edgar - wyszeptała.
Nellwyn zaczęła przestępować z nogi na nogę, żeby chociaż
trochę się rozgrzać.
- Nie zgodziłabym się z tobą. Sama chciałabym odejść
w takich okolicznościach.
- Ja również, ciociu Nellwyn - przytaknÄ…Å‚ jej Patryk, uÅ›mie­
chajÄ…c siÄ™ do Anny.
Anna i Patryk dotarli do domu. Kiedy wchodzili po scho­
dach, nie odezwali się do siebie słowem. Dopiero gdy zatrzymali
się pod drzwiami jej sypialni, zauważyła, że Patryk cierpi.
Uśmiechnęła się do niego.
- Znów dokucza ci kolano?
Starał się uśmiechnąć.
- Ten ból mnie wykończy. - Nawet nie próbował jej dotknąć,
co bardzo zdziwiło Annę. - Twoja zemsta właśnie się dopełniła.
Zastanawiała się, dlaczego jej nie pocałował. Dom był
prawie pusty. Oboje dobrze wiedzieli, że goście zaczną się
schodzić za godzinę. Znów na korytarzach będzie panował
harmider. Służący będą biegać z tacami pełnymi jedzenia
i z ciepłą wodą do mycia.
300
MISJA
- Nigdy nie chciałam się zemścić - odparła, potrząsając
głową. - Nie miałam takiego zamiaru. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • ?>