[ Pobierz całość w formacie PDF ]
protestowała?
- Alex... - zaczęła Molly.
- Wszystko jest pod kontrolą. To bez znaczenia.
- Nie podoba mi się to, co mówisz, i to, co ukrywasz. - Głos Molly zadrżał. - Męż-
czyzni to kłopoty.
- Mogą ci zrujnować życie, jeśli im pozwolisz - dodała Jayne.
- Jestem silna. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zrujnował mi życie. - Nawet ja sama,
pomyślała Alex.
- Ale on cię pocałował - nie przestawała Molly.
- Czyste pożądanie, nic romantycznego. - To był najbardziej namiętny pocałunek,
jakiego dotychczas doświadczyła. - Miłe, ale bezpieczne. Nie zaangażowałam się.
- Powtarzasz się, Alex. Ta rozmowa mnie nie uspokoiła - stwierdziła Jayne.
- Tęsknię za wami. Będę często liczyć do dziesięciu, przez wzgląd na was i na sie-
bie - obiecała Alex.
Jej przyjaciółki uśmiechnęły się.
- Gdybyś nas potrzebowała...
- Dzięki. Skontaktuję się z Sereną.
Alex się rozłączyła. Rozmowa z przyjaciółkami przypominała jej rozmowę z mat-
ką. Kochała je, tęskniła za nimi, ale nie miała odwagi im wszystkiego wyznać. Gdyby to
zrobiła...
- Zamartwiłyby się - mruknęła pod nosem.
Tak jak ona się o nie martwiła. Zwłaszcza o Serenę. Kiedy więc Serena zadzwoniła
z propozycją, by spotkały się w Hennesey, irlandzkim pubie, Alex bardzo się ucieszyła.
- Nie do wiary, że jesteś z powrotem w Vegas! To cudownie.
- Tak dobrze cię widzieć - powiedziała Serena, co nie zabrzmiało jednak radośnie. -
Usiądzmy na zewnątrz. Tu jest świetna muzyka, ale ja chcę usłyszeć, co u ciebie.
- U mnie? - Alex zaczęła opowiadać o projektach, które realizowała w hotelu.
- Jayne i Molly mówiły, że całowałaś się z szefem...
R
L
T
- Sereno - Alex naśladowała ton przyjaciółki. - Czy mam się do ciebie zwracać pa-
ni Benjamin?
Serena zamrugała, a potem się roześmiała.
- Okej, jesteśmy kwita. Niezła z nas para, co? Jak to się dzieje, że życie tak się
komplikuje?
- Przyjechałyśmy do Las Vegas i rozpoczęłyśmy kilka spraw, których nie przewi-
działyśmy. - Alex wypiła łyk drinka. - Kochasz go, Sereno? Czy on cię kocha?
Serena zawahała się.
- Nie jestem pewna, jak to się potoczy. A ty? Czy ten pocałunek coś zmienił?
Chętnie poznam szczegóły.
Alex się zaśmiała.
- Powiedzmy, że Wyatt mógłby zarabiać na życie, udzielając lekcji całowania,
gdyby ten hotel splajtował. A jednak to nie powinno się było zdarzyć. Zwłaszcza że po-
sunęliśmy się krok dalej.
Potem, kiedy Serena w końcu opowiedziała jej o swoim mężu Jonasie, Alex po-
ważnie przejęła się losem przyjaciółki. Po powrocie do McKendrick's zastanowiła się,
dlaczego powiedziała Serenie, że z Wyattem połączyło ją coś więcej niż pocałunek. Kie-
dy zaczęła kłamać? I dlaczego okłamuje przyjaciółki?
Przez minione dwa tygodnie Wyatt uważał na słowa, motywacje, zachowanie. Nie
wolno mu całować Alex. Teraz, ilekroć obok niej przechodził, oczami wyobrazni widział
ją w swoich ramionach, w swoim łóżku. Dość tego. Musi gdzieś uciec. Pojechać tam,
gdzie nie będzie Alex. Ubrał się na sportowo i w tym niezwykłym dla siebie stroju szedł
w stronę głównego wyjścia. Kilka kobiet posłało mu uśmiechy i pozdrawiało go po dro-
dze.
Jak zwykle był uprzejmy, ale nic poza tym. Nie łączył życia osobistego z hotelem.
Może dlatego, że hotel znaczył dla niego więcej niż wszystkie te kobiety, z którymi się
spotykał. Sukces w interesach nie przenosił się na inne sfery jego życia. Gdy już miał za
sobą kilka rozstań, zdał sobie sprawę, że nie posiada podstawowych umiejętności, by się
zakochać i utrzymać związek. Emocjonalna część Wyatta umarła dawno temu. A może
nigdy nie istniała.
R
L
T
Zawsze był sam, gdyż w dzieciństwie to gwarantowało mu przetrwanie. Ukrywając
się, unikał przemocy. A teraz?
Nie potrafił nikogo wpuścić za mur, którym się otoczył, na domiar złego zawsze
ranił niewinne kobiety. Nie lubił siebie za to, pozostawała mu więc jedynie samotność.
Zazwyczaj było mu z tym dobrze. Ten dzień, jak zwykle, spędzał sam. Pojechał do
jedynego miejsca w Las Vegas, gdzie nie musiał dbać o swój wizerunek. Tę przystań
stanowił stary motel z domkami i małą kaplicą, podupadła nieruchomość, którą niedawno
kupił z myślą, by ją wyremontować. Z jakiegoś powodu nigdy tego nie zrobił. To miejsce
go jednak przyciągało. Tam zwykle wypoczywał w samotności.
Siedząc na fotelu w jednym z domków, gdzie wprowadził minimalne ulepszenia,
próbował czytać. Po chwili odłożył książkę.
- To przez nią - rzekł na głos, zerkając na czerwone skały w oddali. - Muszę prze-
stać o niej myśleć.
Nic się nie zmieniło. On nadal nie chciał się z nikim wiązać, a ona pragnęła domu.
Nie miał pojęcia, co to znaczy dom... Ciekawe, co ona teraz robi?
Siedzi przy biurku i zajmuje się jego gośćmi. Ostatnio nawet niektórzy z jego pra-
cowników, kiedy go nie było na miejscu, zgłaszali się do Alex z prośbą o rozstrzygnięcie
różnych spraw.
Wyatt głośno zamknął książkę. Może powinien był wziąć tu ze sobą Alex. Był cie-
kaw jej opinii o Przystani. Pewnie uznałaby, że to ruina. Nie myślałaby już o nim tak do-
brze jak dotąd. A to by skutecznie zabiło jego fascynację. Następnym razem, obiecał so-
bie. A teraz...
- Koniec wagarów, Wyatt.
Alex powinna być zadowolona. Miała dwa nowe pomysły na to, jak wyróżnić Mc-
Kendrick's spośród innych hoteli. Choć w lokalnej gazecie ukazał się artykuł o tym, że
Champagne sponsoruje jakieś ekskluzywne wydarzenie tego weekendu, tłumy w Mc-
Kendrick's nie malały. Goście wyglądali na szczęśliwych i wypoczętych. Ci, którzy pod-
chodzili do jej biurka tego ranka, wysyłali jej tylko dobre fluidy.
R
L
T
Ledwie zauważyła, że dwie godziny temu Wyatt wyszedł. Dość rzadko robił sobie
przerwę w pracy. Hotel bez niego wydawał się pusty, lecz Alex starała się o tym nie my-
śleć. To normalne, że kiedy ktoś odstępuje od rutyny, wydaje się to trochę dziwne.
Oczywiście odnotowała, że parę kobiet machało do niego z nadzieją, gdy wycho-
dził. Zastanowiła się nawet, czy jakaś kobieta spędzi z nim ten wolny dzień, i poczuła
ukłucie bólu w okolicy serca. Tymczasem jednak młoda pokojówka, która spieszyła w
stronę Randy'ego, zauważyła tłum przy recepcji i zmieniła kierunek. Alex była akurat
sama. Pokojówka nie kryła ulgi.
- Dwóch robotników, którzy pracują w sali balowej, strasznie się kłóci.
- Biją się? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
protestowała?
- Alex... - zaczęła Molly.
- Wszystko jest pod kontrolą. To bez znaczenia.
- Nie podoba mi się to, co mówisz, i to, co ukrywasz. - Głos Molly zadrżał. - Męż-
czyzni to kłopoty.
- Mogą ci zrujnować życie, jeśli im pozwolisz - dodała Jayne.
- Jestem silna. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zrujnował mi życie. - Nawet ja sama,
pomyślała Alex.
- Ale on cię pocałował - nie przestawała Molly.
- Czyste pożądanie, nic romantycznego. - To był najbardziej namiętny pocałunek,
jakiego dotychczas doświadczyła. - Miłe, ale bezpieczne. Nie zaangażowałam się.
- Powtarzasz się, Alex. Ta rozmowa mnie nie uspokoiła - stwierdziła Jayne.
- Tęsknię za wami. Będę często liczyć do dziesięciu, przez wzgląd na was i na sie-
bie - obiecała Alex.
Jej przyjaciółki uśmiechnęły się.
- Gdybyś nas potrzebowała...
- Dzięki. Skontaktuję się z Sereną.
Alex się rozłączyła. Rozmowa z przyjaciółkami przypominała jej rozmowę z mat-
ką. Kochała je, tęskniła za nimi, ale nie miała odwagi im wszystkiego wyznać. Gdyby to
zrobiła...
- Zamartwiłyby się - mruknęła pod nosem.
Tak jak ona się o nie martwiła. Zwłaszcza o Serenę. Kiedy więc Serena zadzwoniła
z propozycją, by spotkały się w Hennesey, irlandzkim pubie, Alex bardzo się ucieszyła.
- Nie do wiary, że jesteś z powrotem w Vegas! To cudownie.
- Tak dobrze cię widzieć - powiedziała Serena, co nie zabrzmiało jednak radośnie. -
Usiądzmy na zewnątrz. Tu jest świetna muzyka, ale ja chcę usłyszeć, co u ciebie.
- U mnie? - Alex zaczęła opowiadać o projektach, które realizowała w hotelu.
- Jayne i Molly mówiły, że całowałaś się z szefem...
R
L
T
- Sereno - Alex naśladowała ton przyjaciółki. - Czy mam się do ciebie zwracać pa-
ni Benjamin?
Serena zamrugała, a potem się roześmiała.
- Okej, jesteśmy kwita. Niezła z nas para, co? Jak to się dzieje, że życie tak się
komplikuje?
- Przyjechałyśmy do Las Vegas i rozpoczęłyśmy kilka spraw, których nie przewi-
działyśmy. - Alex wypiła łyk drinka. - Kochasz go, Sereno? Czy on cię kocha?
Serena zawahała się.
- Nie jestem pewna, jak to się potoczy. A ty? Czy ten pocałunek coś zmienił?
Chętnie poznam szczegóły.
Alex się zaśmiała.
- Powiedzmy, że Wyatt mógłby zarabiać na życie, udzielając lekcji całowania,
gdyby ten hotel splajtował. A jednak to nie powinno się było zdarzyć. Zwłaszcza że po-
sunęliśmy się krok dalej.
Potem, kiedy Serena w końcu opowiedziała jej o swoim mężu Jonasie, Alex po-
ważnie przejęła się losem przyjaciółki. Po powrocie do McKendrick's zastanowiła się,
dlaczego powiedziała Serenie, że z Wyattem połączyło ją coś więcej niż pocałunek. Kie-
dy zaczęła kłamać? I dlaczego okłamuje przyjaciółki?
Przez minione dwa tygodnie Wyatt uważał na słowa, motywacje, zachowanie. Nie
wolno mu całować Alex. Teraz, ilekroć obok niej przechodził, oczami wyobrazni widział
ją w swoich ramionach, w swoim łóżku. Dość tego. Musi gdzieś uciec. Pojechać tam,
gdzie nie będzie Alex. Ubrał się na sportowo i w tym niezwykłym dla siebie stroju szedł
w stronę głównego wyjścia. Kilka kobiet posłało mu uśmiechy i pozdrawiało go po dro-
dze.
Jak zwykle był uprzejmy, ale nic poza tym. Nie łączył życia osobistego z hotelem.
Może dlatego, że hotel znaczył dla niego więcej niż wszystkie te kobiety, z którymi się
spotykał. Sukces w interesach nie przenosił się na inne sfery jego życia. Gdy już miał za
sobą kilka rozstań, zdał sobie sprawę, że nie posiada podstawowych umiejętności, by się
zakochać i utrzymać związek. Emocjonalna część Wyatta umarła dawno temu. A może
nigdy nie istniała.
R
L
T
Zawsze był sam, gdyż w dzieciństwie to gwarantowało mu przetrwanie. Ukrywając
się, unikał przemocy. A teraz?
Nie potrafił nikogo wpuścić za mur, którym się otoczył, na domiar złego zawsze
ranił niewinne kobiety. Nie lubił siebie za to, pozostawała mu więc jedynie samotność.
Zazwyczaj było mu z tym dobrze. Ten dzień, jak zwykle, spędzał sam. Pojechał do
jedynego miejsca w Las Vegas, gdzie nie musiał dbać o swój wizerunek. Tę przystań
stanowił stary motel z domkami i małą kaplicą, podupadła nieruchomość, którą niedawno
kupił z myślą, by ją wyremontować. Z jakiegoś powodu nigdy tego nie zrobił. To miejsce
go jednak przyciągało. Tam zwykle wypoczywał w samotności.
Siedząc na fotelu w jednym z domków, gdzie wprowadził minimalne ulepszenia,
próbował czytać. Po chwili odłożył książkę.
- To przez nią - rzekł na głos, zerkając na czerwone skały w oddali. - Muszę prze-
stać o niej myśleć.
Nic się nie zmieniło. On nadal nie chciał się z nikim wiązać, a ona pragnęła domu.
Nie miał pojęcia, co to znaczy dom... Ciekawe, co ona teraz robi?
Siedzi przy biurku i zajmuje się jego gośćmi. Ostatnio nawet niektórzy z jego pra-
cowników, kiedy go nie było na miejscu, zgłaszali się do Alex z prośbą o rozstrzygnięcie
różnych spraw.
Wyatt głośno zamknął książkę. Może powinien był wziąć tu ze sobą Alex. Był cie-
kaw jej opinii o Przystani. Pewnie uznałaby, że to ruina. Nie myślałaby już o nim tak do-
brze jak dotąd. A to by skutecznie zabiło jego fascynację. Następnym razem, obiecał so-
bie. A teraz...
- Koniec wagarów, Wyatt.
Alex powinna być zadowolona. Miała dwa nowe pomysły na to, jak wyróżnić Mc-
Kendrick's spośród innych hoteli. Choć w lokalnej gazecie ukazał się artykuł o tym, że
Champagne sponsoruje jakieś ekskluzywne wydarzenie tego weekendu, tłumy w Mc-
Kendrick's nie malały. Goście wyglądali na szczęśliwych i wypoczętych. Ci, którzy pod-
chodzili do jej biurka tego ranka, wysyłali jej tylko dobre fluidy.
R
L
T
Ledwie zauważyła, że dwie godziny temu Wyatt wyszedł. Dość rzadko robił sobie
przerwę w pracy. Hotel bez niego wydawał się pusty, lecz Alex starała się o tym nie my-
śleć. To normalne, że kiedy ktoś odstępuje od rutyny, wydaje się to trochę dziwne.
Oczywiście odnotowała, że parę kobiet machało do niego z nadzieją, gdy wycho-
dził. Zastanowiła się nawet, czy jakaś kobieta spędzi z nim ten wolny dzień, i poczuła
ukłucie bólu w okolicy serca. Tymczasem jednak młoda pokojówka, która spieszyła w
stronę Randy'ego, zauważyła tłum przy recepcji i zmieniła kierunek. Alex była akurat
sama. Pokojówka nie kryła ulgi.
- Dwóch robotników, którzy pracują w sali balowej, strasznie się kłóci.
- Biją się? [ Pobierz całość w formacie PDF ]