[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nurków albo wspinaczy. Lubiłam, gdy prezentowali się elegancko, ale
musieli być choć trochę niechlujni. Takie połączenie dżentelmena z
niegrzecznym chłopcem. I powinni zarabiać wystarczająco dobrze,
żebym nie musiała ich utrzymywać. Kiedyś spędziłam lato z
przystojnym jak cholera surferem, którego nie było stać nawet na masło
orzechowe. Nie pomogła mu umiejętność doprowadzania mnie do
orgazmu na zawołanie, gdy odkryłam, że za depilację woskiem stref
erotyczny zapłacił moją kartą American Express. I za rachunek
telefoniczny. I za wyjazd na Fidżi, na który nie dostałam zaproszenia.
Na bruk, dzieciaku. Na bruk.
Trzeba było wziąć sobie chociaż jeszcze jeden orgazm na
pożegnanie. Ach, to były czasy, zanim O zniknął. Dochodziłam na
okrągło. Ech.
– Moment, widziałaś go od spotkania w korytarzu? – zapytała
Sophia po tym, jak złożyłyśmy zamówienie, czym wybiła mnie ze
wspomnień o surferze.
– Nie – odparłam z jękiem.
Mimi poklepała mnie po ramieniu.
– Jest niezły, co?
– Pewnie, że tak! Cholernie przystojny. I jest strasznym dupkiem!
– Uderzyłam ręką o blat stolika tak mocno, że aż sztućce podskoczyły.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, więc pokazałam
im środkowy palec.
– Rano widziałam, jak całuje Kicię! To jakaś piekielna
wylęgarnia orgazmów i nie chcę na to patrzeć. – Gryząc sałatę, z
wściekłością opowiadałam dziewczynom o trzeciej nocy Simona.
– Nie do wiary, że Jillian nie uprzedziła cię o tym. – Sophia
zamyśliła się, bawiąc się grzankami na talerzu. Twierdziła, że przytyła
dwa kilo w ciągu roku, co ją tak wystraszyło, że przestała jeść
pieczywo. Była uparta i tłumaczenie, że jest inaczej, nie miało sensu.
– Nie mogła. Mówi, że go nie zna – relacjonowałam. – Musiał się
wprowadzić po tym, jak Jillian już tam nie mieszkała. Znaczy, czasem
tam bywała, ale rzadko. Nie pozbyła się mieszkania, żeby mieć gdzie
się zatrzymać, jak będzie w mieście. Z tego, co mówią sąsiedzi, Simon
mieszka tam od około roku. Ciągle wyjeżdża. – Uświadomiłam sobie,
że uzbierałam o nim dość sporo informacji.
– Czy w tym tygodniu także walił w ścianę? – spytała Sophia.
– Właściwie to było dość cicho. Albo posłuchał mnie i stał się
porządnym sąsiadem, albo odpadł mu penis i teraz szuka pomocy
lekarskiej – powiedziałam trochę zbyt głośno. Wyglądało na to, że
grupa biznesmenów przy stoliku obok słuchała nas dość uważnie, bo
wszyscy zakasłali nieznacznie i poprawili się na krzesłach. Może pod
stołem podświadomie krzyżowali nogi, łącząc się w bólu z bohaterem
mojej opowieści. Roześmiałyśmy się i zajęłyśmy się jedzeniem.
– À propos Jillian, to mamy od niej zaproszenie na parapetówkę
w Sausalito w następny weekend – poinformowałam przyjaciółki.
Podgrzałam tym emocje. Benjamin był jedynym facetem, który
podobał się nam wszystkim. Zawsze, kiedy spoiłyśmy Jillian
odpowiednią ilością alkoholu, wyznawałyśmy jej nasze zauroczenie
nim i zmuszałyśmy ją do opowiadania o narzeczonym. A jak udało się
nam wlać w nią jedno martini więcej… cóż, powiedzmy, że dobrze
wiedzieć, że seks ma sens, nawet gdy twój mężczyzna jest już dobrze
po czterdziestce. To, że Benjamin zabrał ją do restauracji Tonga Room
w hotelu Fairmont? Super. Jillian była szczęśliwą kobietą.
– Świetnie. Może spotkajmy się wcześniej u ciebie, żeby się
razem wyszykować jak za dawnych dobrych czasów? – Mimi tak
zapiszczała, że musiałyśmy z Sophią zakryć uszy.
– Tak, jasne. Zrobimy tak, tylko już nie piszcz, bo zostawimy cię
z rachunkiem do zapłacenia. – Sophia zbeształa przyjaciółkę, która była
cała w skowronkach.
Po lunchu Mimi miała w pobliżu umówione spotkanie, a Sophia i
ja razem wzięłyśmy taksówkę.
– Masz sprośne sny z sąsiadem w roli głównej? Opowiadaj –
zaczęła, ku ogromnej radości kierowcy.
– Proszę patrzeć na drogę – poinstruowałam go, gdy zobaczyłam,
że spogląda na nas we wstecznym lusterku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl