[ Pobierz całość w formacie PDF ]
by moje szczęście.
Podniosła głowę i z radością przekonała się, że zmarszczki
zniknęły z czoła Richarda. Co ważniejsze, w jego oczach zoba
czyła tyle miłości, że aż zaparło jej dech.
Kąciki ust Richarda lekko się uniosły.
- Skończyłem moje wyznanie. A kiedy ty mnie pokochałaś,
najdroższa żono?
Eleanor przełknęła ślinę i zwilżyła wargi językiem.
- Kiedy wszedłeś do wielkiej sali po walce z Francuzami na
brzegu morza - odpowiedziała schrypniętym głosem. - Wtedy
zrozumiałam, że nie ma dla mnie nic ważniejszego nad twoje
bezpieczeństwo.
Delikatnie ujął ją pod brodę i ich usta spotkały się w po
całunku będącym dla nich obojga najszczerszym wyznaniem.
Gdy Eleanor znalazła się w objęciach męża, ogarnęła ją na
miętność.
- Richardzie - szepnęła. - Mój najdroższy, jak tęskniłam za
tobą przez ostatni tydzień!
Nigdy się nie spodziewał, że Eleanor może dla niego dosłow
nie promienieć miłością. Czy to możliwe, że czuł się zazdrosny
o to blade uczucie, jakim darzyła Cedrica? Z drugiej strony, gdy
się nad tym uczciwie zastanawiał, musiał przyznać, że właśnie
od zazdrości zaczęła się jego miłość. Pomógł Eleanor wstać i tu
ląc ją do siebie, pokazał, jak bardzo jej pragnie.
- Chyba jeszcze nigdy nie pożądałem cię aż tak, żono! Obie
całaś mi następnych dziedziców, pamiętasz?
Eleanor zachichotała. Wreszcie czuła się bezpieczna, wie
działa bowiem, że Richard ją kocha.
- Tak było, mężu. Ale musisz pogodzić się z sir Gilbertem.
Byliście dobrymi przyjaciółmi, a on ocalił ci życie pod Crecy.
Doprawdy nie zasłużył na chłodne traktowanie z twojej strony,
skoro nie zrobił nic nagannego! Przeciwnie, pomógł mi od
zyskać spokój umysłu po śmierci twojego ojca.
Richard zmarszczył czoło.
- Jak to?
- Był przecież świadkiem tej tragedii. A ja wprawdzie w du
chu wiedziałam, że nie można cię za nią winić, ale plotki, że
ponosisz przynajmniej część odpowiedzialności, nie chciały
wygasnąć. Odkąd Stephen wyznał prawdę, nikt już nie waży się
podejrzewać cię o cokolwiek. Ale wówczas nie było nikogo
wiarygodnego, kto opowiedziałby mi, co się właściwie stało
tamtego dnia. Nawet Hugh mógł zmieniać fakty dla własnej ko
rzyści.
- Zastanawiałaś się, czy nie poślubiłaś mordercy?
- No, nie! W zasadzie nie - poprawiła się po chwili. - Ale
bardzo się cieszyłam, że sir Gilbert zapewnił mnie o twojej cał
kowitej niewinności.
- To było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Przez pewien
czas sam się obwiniałem o śmierć ojca. Nie mogę mieć do ciebie
pretensji, że i ty miałaś wątpliwości.
Pogłaskała go palcem po szramie na skroni.
- To prawda. Ale szybko się ich pozbyłam. Jak mogłabym
sądzić, że dumny, honorowy normandzki rycerz, taki jak earl
Wenstaple, mógłby popełnić zbrodnię? I oczy, i instynkt mówi
ły mi, że ta plotka musi być oszczercza.
- Odprawię posłańca do Gilberta tak szybko, jak tylko po
dróże znów staną się bezpieczne. Będę go błagał o przebaczenie
i poproszę, by zechciał zaszczycić nasz dom swoją obecnością.
Czy to cię zadowala, żono?
- O, tak! Richardzie, jestem taka szczęśliwa! Pocałuj mnie!
Dużo, dużo pózniej nagle nieco odsunęła się od niego i po
wiedziała:
- Wierzę, że zaraza ominie Wenfrith. Prośmy Boga, aby dał
nam jeszcze wiele lat na cieszenie się miłością.
- Prośmy. - Uśmiechnął się szelmowsko. - Ale najważniej
sza jest terazniejszość. Oboje potrzebujemy rekompensaty za
cierpienia. Co powiedziałabyś na długi odpoczynek w łożu?
Właściwie nie mamy nic innego do roboty!
- Jak każesz, panie - potulnie zgodziła się Eleanor, choć
w oczach migotały jej figlarne ogniki.
Nawet o Dickonie chwilowo zapomniała, skupiona na tym,
by w miłosnym akcie jak najpełniej połączyć się z mężem cia-
łem, duchem i umysłem. Już wcześniej osiągali zawrotne wy
żyny rozkoszy, Eleanor wiedziała jednak, że teraz, gdy ich mi
łość jest pełna, odkryją nowe zachwyty, nowe cuda, nowe szczy
ty radości.
Kościelny dzwon wybił tercję, a znajomy dzwięk zabrzmiał
w ich uszach jak błogosławieństwo.
Wenfrith wracało do normalnego życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
by moje szczęście.
Podniosła głowę i z radością przekonała się, że zmarszczki
zniknęły z czoła Richarda. Co ważniejsze, w jego oczach zoba
czyła tyle miłości, że aż zaparło jej dech.
Kąciki ust Richarda lekko się uniosły.
- Skończyłem moje wyznanie. A kiedy ty mnie pokochałaś,
najdroższa żono?
Eleanor przełknęła ślinę i zwilżyła wargi językiem.
- Kiedy wszedłeś do wielkiej sali po walce z Francuzami na
brzegu morza - odpowiedziała schrypniętym głosem. - Wtedy
zrozumiałam, że nie ma dla mnie nic ważniejszego nad twoje
bezpieczeństwo.
Delikatnie ujął ją pod brodę i ich usta spotkały się w po
całunku będącym dla nich obojga najszczerszym wyznaniem.
Gdy Eleanor znalazła się w objęciach męża, ogarnęła ją na
miętność.
- Richardzie - szepnęła. - Mój najdroższy, jak tęskniłam za
tobą przez ostatni tydzień!
Nigdy się nie spodziewał, że Eleanor może dla niego dosłow
nie promienieć miłością. Czy to możliwe, że czuł się zazdrosny
o to blade uczucie, jakim darzyła Cedrica? Z drugiej strony, gdy
się nad tym uczciwie zastanawiał, musiał przyznać, że właśnie
od zazdrości zaczęła się jego miłość. Pomógł Eleanor wstać i tu
ląc ją do siebie, pokazał, jak bardzo jej pragnie.
- Chyba jeszcze nigdy nie pożądałem cię aż tak, żono! Obie
całaś mi następnych dziedziców, pamiętasz?
Eleanor zachichotała. Wreszcie czuła się bezpieczna, wie
działa bowiem, że Richard ją kocha.
- Tak było, mężu. Ale musisz pogodzić się z sir Gilbertem.
Byliście dobrymi przyjaciółmi, a on ocalił ci życie pod Crecy.
Doprawdy nie zasłużył na chłodne traktowanie z twojej strony,
skoro nie zrobił nic nagannego! Przeciwnie, pomógł mi od
zyskać spokój umysłu po śmierci twojego ojca.
Richard zmarszczył czoło.
- Jak to?
- Był przecież świadkiem tej tragedii. A ja wprawdzie w du
chu wiedziałam, że nie można cię za nią winić, ale plotki, że
ponosisz przynajmniej część odpowiedzialności, nie chciały
wygasnąć. Odkąd Stephen wyznał prawdę, nikt już nie waży się
podejrzewać cię o cokolwiek. Ale wówczas nie było nikogo
wiarygodnego, kto opowiedziałby mi, co się właściwie stało
tamtego dnia. Nawet Hugh mógł zmieniać fakty dla własnej ko
rzyści.
- Zastanawiałaś się, czy nie poślubiłaś mordercy?
- No, nie! W zasadzie nie - poprawiła się po chwili. - Ale
bardzo się cieszyłam, że sir Gilbert zapewnił mnie o twojej cał
kowitej niewinności.
- To było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Przez pewien
czas sam się obwiniałem o śmierć ojca. Nie mogę mieć do ciebie
pretensji, że i ty miałaś wątpliwości.
Pogłaskała go palcem po szramie na skroni.
- To prawda. Ale szybko się ich pozbyłam. Jak mogłabym
sądzić, że dumny, honorowy normandzki rycerz, taki jak earl
Wenstaple, mógłby popełnić zbrodnię? I oczy, i instynkt mówi
ły mi, że ta plotka musi być oszczercza.
- Odprawię posłańca do Gilberta tak szybko, jak tylko po
dróże znów staną się bezpieczne. Będę go błagał o przebaczenie
i poproszę, by zechciał zaszczycić nasz dom swoją obecnością.
Czy to cię zadowala, żono?
- O, tak! Richardzie, jestem taka szczęśliwa! Pocałuj mnie!
Dużo, dużo pózniej nagle nieco odsunęła się od niego i po
wiedziała:
- Wierzę, że zaraza ominie Wenfrith. Prośmy Boga, aby dał
nam jeszcze wiele lat na cieszenie się miłością.
- Prośmy. - Uśmiechnął się szelmowsko. - Ale najważniej
sza jest terazniejszość. Oboje potrzebujemy rekompensaty za
cierpienia. Co powiedziałabyś na długi odpoczynek w łożu?
Właściwie nie mamy nic innego do roboty!
- Jak każesz, panie - potulnie zgodziła się Eleanor, choć
w oczach migotały jej figlarne ogniki.
Nawet o Dickonie chwilowo zapomniała, skupiona na tym,
by w miłosnym akcie jak najpełniej połączyć się z mężem cia-
łem, duchem i umysłem. Już wcześniej osiągali zawrotne wy
żyny rozkoszy, Eleanor wiedziała jednak, że teraz, gdy ich mi
łość jest pełna, odkryją nowe zachwyty, nowe cuda, nowe szczy
ty radości.
Kościelny dzwon wybił tercję, a znajomy dzwięk zabrzmiał
w ich uszach jak błogosławieństwo.
Wenfrith wracało do normalnego życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]