[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miał się czołgać na kolanach, prosząc o wybaczenie.
Ani mu się śni.
S
R
ROZDZIAA PITY
- Zjawiłeś się prosić o wybaczenie? - zapytała Angelica drwiąco, gdy otwo-
rzyła drzwi sypialni i ujrzała za nimi Wolfa.
Jakiś czas wcześniej zostawiła ojca i jego przyjaciela na tarasie i poszła do
siebie odpocząć i przemyśleć fakt, że od następnego tygodnia Wolf będzie naj-
prawdopodobniej stałym elementem w jej życiu.
- Raczej nie - mruknął, po czym minął ją i wszedł do pokoju. Zamknął drzwi i
oparł się o nie, przyglądając się Angelice spod przymrużonych powiek.
- Nie przypominam sobie, żebym zapraszała cię do swojej sypialni. - Patrzyła
na niego wyzywająco, jednak lekkie drżenie głosu zdradzało jej zdenerwowanie.
- Kiedy nas zostawiłaś, doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że zjawię się
u ciebie przy pierwszej nadarzającej się okazji. - Wolf zacisnął pięści. - Powiedz
mi, Angel, te twoje gierki sprawiają ci przyjemność?
- To nie są żadne gierki. - Mimowolnie cofnęła się o krok. - I tylko Stephen
nazywa mnie....
- Angel? Faktycznie to imię do ciebie nie pasuje, aniołem to ty nie jesteś. -
Jego spojrzenie wędrowało po jej ciele. - Od samego początku zdawałaś sobie
sprawę, że cię pożądam.
- Nie...
- Ależ tak - przerwał jej. - I bawiło cię obserwowanie, jak moja żądza walczy
z przyjaznią do Stephena. Czuł coraz większy gniew. - Jak się okazuje, ta bitwa
była zupełnie zbyteczna.
Błyskawicznie wyciągnął do niej ręce i pociągnął ją ku sobie, niemal miaż-
dżąc jej piersi.
- Przestań natychmiast! - zażądała bez tchu. Nie sądziła, że jego bliskość tak
na nią wpłynie. - Już na samym początku ustaliłam ze Stephenem, że nikomu nie
powiemy o tym, co nas łączy, bo chcieliśmy poznać się bliżej... Nie tylko ja miałam
S
R
dotrzymać tajemnicy!
Wolf zdawał się nie zwracać uwagi na jej słowa i powoli przysuwał wargi do
jej ust. Pocałował ją, a Angelica po chwilowym wahaniu objęła go, przerażona
swoim zachowaniem, ale i podekscytowana. Jej pożądanie zdawało się dorówny-
wać żądzy Wolfa.
- Nie teraz, Angel - wychrypiał, kiedy przywarła do niego całym ciałem. - I na
pewno nie tutaj. Kiedy zechcę kochać się z tobą, sam wybiorę czas i miejsce.
- Sam wybierzesz? - spytała zadyszana. Trudno jej było złapać oddech po je-
go natarczywych pieszczotach. - Nie jesteś trochę zbyt pewny siebie, Wolf? Skąd
pewność, że się zgodzę?
- Podejrzewam, że mam rację, byłbym nawet gotów się o to założyć - odparł i
popatrzył na nią drwiąco. - Nie podoba ci się, kiedy poświęcam ci uwagę? - Ciepło
jego oddechu łaskotało jej wargi. - A lubisz, kiedy robię coś takiego? - Pocałował ją
i położył dłoń na jej piersi.
Angelica wyprężyła się, a przez jej ciało przepłynęła fala rozkosznego ciepła.
Wolf przypatrywał się jej z satysfakcją.
- O tak, teraz wyraznie widzę, jak bardzo nie przepadasz za moim dotykiem -
mruknął kpiąco. - Tak strasznie tego nie lubisz, że mam ochotę poznęcać się nad
tobą jeszcze dłużej.
Sfrustrowana Angelica zrozumiała, że Wolf świetnie się bawił jej kosztem.
Był zachwycony faktem, że tak łatwo zdołał ją upokorzyć.
- Oszukujesz sam siebie, hrabio! - wykrztusiła i cofnęła się o krok.
- Doprawdy? - mruknął z denerwującym uśmieszkiem, zupełnie nieprzeko-
nany jej słowami.
- Oczywiście! - Pokiwała głową. - Jesteś najzwyklejszym w świecie kobie-
ciarzem, playboyem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki!
- Zatem niewiele się różnię od twojego ojca - zauważył.
- Otóż to. Dojrzałam do tego, żeby cenić Stephena pomimo jego wad. Ko-
S
R
cham go, bo jest moim ojcem, ale ciebie nie muszę nawet lubić! Nie zależy mi na
tobie, nic dla mnie nie znaczysz. Nie akceptuję twojego lekceważącego stosunku do
kobiet.
Wolf wpatrywał się w nią uważnie. Nie wprowadzał swoich partnerek w błąd
i nie obiecywał im złotych gór, a emocje trzymał mocno na wodzy. Nigdy nie był w
stałym związku z żadną z tych kobiet.
Wzruszył ramionami i zrobił pogardliwą minę.
- Zapominasz, że parę minut temu całkiem entuzjastycznie okazałaś mi swoją,
hm, sympatię - wycedził. - Mogę się tym zadowolić.
- Ale ja nie mogę - odparowała Angelica. - Nie zamierzam być kolejną
dziewczyną na długiej liście twoich podbojów! Jeszcze jednym nacięciem na pa-
sku.
- To wielka szkoda, bo zapewniłem Stephena, że otoczę cię opieką pod jego
nieobecność - wycedził powoli.
Mogła sobie wyobrazić, jak zamierzał się nią zaopiekować!
- Podobno uważasz się za przyjaciela Stephena... - zaczęła ostrożnie.
- Nie podobno, tylko naprawdę! - obruszył się Wolf. - Jesteśmy wieloletnimi
przyjaciółmi.
Angelica uniosła brwi.
- W takim wypadku chyba powinieneś traktować jego córkę z większym sza-
cunkiem, prawda?
- Niewykluczone - odparł wymijająco i przechylił głowę. - Rzecz w tym, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
miał się czołgać na kolanach, prosząc o wybaczenie.
Ani mu się śni.
S
R
ROZDZIAA PITY
- Zjawiłeś się prosić o wybaczenie? - zapytała Angelica drwiąco, gdy otwo-
rzyła drzwi sypialni i ujrzała za nimi Wolfa.
Jakiś czas wcześniej zostawiła ojca i jego przyjaciela na tarasie i poszła do
siebie odpocząć i przemyśleć fakt, że od następnego tygodnia Wolf będzie naj-
prawdopodobniej stałym elementem w jej życiu.
- Raczej nie - mruknął, po czym minął ją i wszedł do pokoju. Zamknął drzwi i
oparł się o nie, przyglądając się Angelice spod przymrużonych powiek.
- Nie przypominam sobie, żebym zapraszała cię do swojej sypialni. - Patrzyła
na niego wyzywająco, jednak lekkie drżenie głosu zdradzało jej zdenerwowanie.
- Kiedy nas zostawiłaś, doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że zjawię się
u ciebie przy pierwszej nadarzającej się okazji. - Wolf zacisnął pięści. - Powiedz
mi, Angel, te twoje gierki sprawiają ci przyjemność?
- To nie są żadne gierki. - Mimowolnie cofnęła się o krok. - I tylko Stephen
nazywa mnie....
- Angel? Faktycznie to imię do ciebie nie pasuje, aniołem to ty nie jesteś. -
Jego spojrzenie wędrowało po jej ciele. - Od samego początku zdawałaś sobie
sprawę, że cię pożądam.
- Nie...
- Ależ tak - przerwał jej. - I bawiło cię obserwowanie, jak moja żądza walczy
z przyjaznią do Stephena. Czuł coraz większy gniew. - Jak się okazuje, ta bitwa
była zupełnie zbyteczna.
Błyskawicznie wyciągnął do niej ręce i pociągnął ją ku sobie, niemal miaż-
dżąc jej piersi.
- Przestań natychmiast! - zażądała bez tchu. Nie sądziła, że jego bliskość tak
na nią wpłynie. - Już na samym początku ustaliłam ze Stephenem, że nikomu nie
powiemy o tym, co nas łączy, bo chcieliśmy poznać się bliżej... Nie tylko ja miałam
S
R
dotrzymać tajemnicy!
Wolf zdawał się nie zwracać uwagi na jej słowa i powoli przysuwał wargi do
jej ust. Pocałował ją, a Angelica po chwilowym wahaniu objęła go, przerażona
swoim zachowaniem, ale i podekscytowana. Jej pożądanie zdawało się dorówny-
wać żądzy Wolfa.
- Nie teraz, Angel - wychrypiał, kiedy przywarła do niego całym ciałem. - I na
pewno nie tutaj. Kiedy zechcę kochać się z tobą, sam wybiorę czas i miejsce.
- Sam wybierzesz? - spytała zadyszana. Trudno jej było złapać oddech po je-
go natarczywych pieszczotach. - Nie jesteś trochę zbyt pewny siebie, Wolf? Skąd
pewność, że się zgodzę?
- Podejrzewam, że mam rację, byłbym nawet gotów się o to założyć - odparł i
popatrzył na nią drwiąco. - Nie podoba ci się, kiedy poświęcam ci uwagę? - Ciepło
jego oddechu łaskotało jej wargi. - A lubisz, kiedy robię coś takiego? - Pocałował ją
i położył dłoń na jej piersi.
Angelica wyprężyła się, a przez jej ciało przepłynęła fala rozkosznego ciepła.
Wolf przypatrywał się jej z satysfakcją.
- O tak, teraz wyraznie widzę, jak bardzo nie przepadasz za moim dotykiem -
mruknął kpiąco. - Tak strasznie tego nie lubisz, że mam ochotę poznęcać się nad
tobą jeszcze dłużej.
Sfrustrowana Angelica zrozumiała, że Wolf świetnie się bawił jej kosztem.
Był zachwycony faktem, że tak łatwo zdołał ją upokorzyć.
- Oszukujesz sam siebie, hrabio! - wykrztusiła i cofnęła się o krok.
- Doprawdy? - mruknął z denerwującym uśmieszkiem, zupełnie nieprzeko-
nany jej słowami.
- Oczywiście! - Pokiwała głową. - Jesteś najzwyklejszym w świecie kobie-
ciarzem, playboyem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki!
- Zatem niewiele się różnię od twojego ojca - zauważył.
- Otóż to. Dojrzałam do tego, żeby cenić Stephena pomimo jego wad. Ko-
S
R
cham go, bo jest moim ojcem, ale ciebie nie muszę nawet lubić! Nie zależy mi na
tobie, nic dla mnie nie znaczysz. Nie akceptuję twojego lekceważącego stosunku do
kobiet.
Wolf wpatrywał się w nią uważnie. Nie wprowadzał swoich partnerek w błąd
i nie obiecywał im złotych gór, a emocje trzymał mocno na wodzy. Nigdy nie był w
stałym związku z żadną z tych kobiet.
Wzruszył ramionami i zrobił pogardliwą minę.
- Zapominasz, że parę minut temu całkiem entuzjastycznie okazałaś mi swoją,
hm, sympatię - wycedził. - Mogę się tym zadowolić.
- Ale ja nie mogę - odparowała Angelica. - Nie zamierzam być kolejną
dziewczyną na długiej liście twoich podbojów! Jeszcze jednym nacięciem na pa-
sku.
- To wielka szkoda, bo zapewniłem Stephena, że otoczę cię opieką pod jego
nieobecność - wycedził powoli.
Mogła sobie wyobrazić, jak zamierzał się nią zaopiekować!
- Podobno uważasz się za przyjaciela Stephena... - zaczęła ostrożnie.
- Nie podobno, tylko naprawdę! - obruszył się Wolf. - Jesteśmy wieloletnimi
przyjaciółmi.
Angelica uniosła brwi.
- W takim wypadku chyba powinieneś traktować jego córkę z większym sza-
cunkiem, prawda?
- Niewykluczone - odparł wymijająco i przechylił głowę. - Rzecz w tym, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]