[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Bo stale robisz coś przeciwko mnie. - Przyglądał się jej. -
Spiszemy intercyzę z zastrzeżeniem wykluczającym rozwód.
- Chyba nie ma czegoś takiego.
Ukryła niepokój za porcją jedzenia. Podobało jej się, że tak
bardzo chciał ją zatrzymać. %7łe miała nad nim taką przewagę. Jednak
jednocześnie czuła obawę. Bała się swoich impulsywnych decyzji.
Właśnie zgodziła się poślubić mężczyznę, który złamał jej serce.
- No to wymyślimy intercyzę z taką klauzulą - oznajmił.
Przeżuła porcję i przełknęła, mając nadzieję, że nie dostanie
niestrawności.
- Zobaczymy.
- Możesz być tego pewna. - Usiadł i też zaczął jeść, manipulując
pałeczkami. - Nie przegram tej gry.
Skrzywiła się. Nie zamierzał przestać się w nią wpatrywać,
naciągać granic zawartego paktu do ostateczności.
- Przestań - poprosiła.
- Co mam przestać? Patrzeć na moją narzeczoną? Moją
narzeczoną. Te słowa i ton posiadacza, z jakim je wypowiedział,
odczuła jak cios.
- Powiedziałeś rodzinie o swoich oświadczynach? -Tak.
Bawiła się grudką ryżu.
91
RS
- Naprawdę?
- Tak. Powiedziałem też, jak to zrobiłem.
- O pierścionku i zemście? - Uczciwość Aarona wobec rodziny
nie zaskoczyła jej. Nie lubił kłamać. - I co powiedziały?
Sięgnął po krewetkę.
- Nie chcesz wiedzieć.
Uniosła brwi, dla większego efektu milcząc przez chwilę.
- Przypuszczam, że to oznacza ich nieobecność na naszym
ślubie.
- Zgadza się, mądralo, nie przyjdą. - Odłożył pałeczki. - To i tak
bez znaczenia, bo uważam, że w ogóle nie powinniśmy nikogo
zapraszać.
- A Thunder i Carrie?
- Zrozumieją, dlaczego uciekam z ukochaną. O tak, pomyślała
Talia, na pewno.
- Czy przynajmniej ślubu może udzielić nam imitator Elvisa?
Dla dodania smaczku?
Usta mu zadrgały.
- Znowu się mądrzysz.
- Dlatego mnie kochasz - odparła, pragnąc, żeby zareagował,
żeby wyczuł, że jej żądania to coś więcej niż żart. Spoważniał.
- To wcale nie jest śmieszne.
- Carrie uważa, że zmagasz się z uczuciami.
Nie odpowiedział, ale spostrzegła, że go to rozdrażniło.
Zadowolona wyprowadzeniem go z równowagi zabrała się za wino.
On już wypił połowę swojego.
92
RS
- Co byś powiedziała na przyszły tydzień?
- A co ma być w przyszłym tygodniu?
- Możesz załatwić opiekę dla swoich kotów?
- A po co?
- %7łebyśmy mogli wyjechać i wziąć ślub. Zaniepokoiła się.
- Tak szybko?
- A czemu nie?
Jej kieliszek też już był opróżniony do połowy.
- Do czego się tak spieszysz?
- Do nocy poślubnej - odparł, znów się uśmiechając. Musiała się
oprzeć atakowi feromonów. Dlaczego on musiał być taki przystojny?
- Możemy się kochać teraz.
- Raczej poczekam - oznajmił. - Chcę, żeby to było coś
specjalnego. Chcę cię przenieść przez próg i tak dalej.
Ależ się sama podstawiła. Z trudem uspokoiła serce po tym
ciosie. Ona też chciała niezwykłej nocy poślubnej.
- Manipulacja seksem jest nie fair.
- A od kiedy tutaj cokolwiek jest fair?
Nigdy nie było, pomyślała. Od samego początku doszczętnie się
nawzajem niszczyli. Dlaczego niby mieliby teraz przestać? I tak
najsłodszy i najdelikatniejszy miesiąc miodowy nie wyrówna
rachunków.
- A więc? - pytał. - Najbliższy weekend ci pasuje?
- Tak - potwierdziła, przygotowując się wewnętrznie do powrotu
do Las Vegas.
I do zostania oblubienicą Trueno.
93
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Aaron nawet przed samym sobą nie chciał się przyznać, że jest
zdenerwowany. Ale jednak to była prawda. O wiele bardziej, niż
kiedy się żenił z Jeannie.
Zerknął na Talię. Siedziała obok niego na rzezbionej ławce w
poczekalni kaplicy w Las Vegas. Miała na sobie klasyczną, jedwabną
sukienkę z eleganckim rozcięciem z boku. Miękkie loki miała upięte
ani wysoko, ani nisko i ozdobione połyskującym kamieniami
grzebieniem. Na kolanach trzymała bukiet bardzo długich róż. To on
wybrał kwiaty, pąsowe. W kolorze oznaczającym ostrożność. A także
miłość od pierwszego wejrzenia.
Czy zakochał się w niej tego dnia, gdy się spotkali? Wówczas
wmówił sobie, że to tylko pożądanie. Teraz już wcale nie był tego taki
pewien.
Ale czy to miało znaczenie? Wtedy to wtedy, a teraz to teraz.
Nie zamierzał mieć złamanego serca, nie ponownie, nie tak jak
kiedyś. Jeśli wymagało to zmagania się z własnymi uczuciami, po
prostu będzie musiał tak robić.
To Talia miała się zakochać. Róże były dla niej.
- Denerwuję się - wyjąkała.
- Ja też. - Czekali na swoją kolej, na zakończenie poprzedniej
ceremonii. - Ale przynajmniej to miejsce wygląda dobrze. Niektóre
inne kaplice były tandetne.
94
RS
- Nadal uważam, że powinniśmy mieć Elvisa. Nie zdołał
powstrzymać uśmiechu.
- Chyba lecisz na Króla.
- Mhm, kiedy nosił czarną skórę.
- Ja mam na sobie czarną skórę. - Uniósł nogę, pokazując
półbuty.
- Nie to miałam na myśli.
Potrząsnęła głową, a on pomyślał, jak starannie dobrali ubiory:
Talia tę wytworną sukienkę, on markowy garnitur. Przez chwilę
podziwiał jej profil.
- Wyglądasz wspaniale, Tai. Odwróciła się w jego stronę.
- Ty też.
- Nikt by nas nie rozpoznał, prawda? - spytał, mając na myśli
ludzi, którzy spotkali Tinę i Andy'ego.
-Na pewno nie.
Przeczesał włosy palcami. Znikły z nich siwe pasma
krótkotrwałej farby. Oczywiście z czasem siwizna powróci.
- Wierzysz, że się kiedyś zestarzejemy razem?
- Naprawdę?
- Lepiej, żeby tak było.
Skrzywił się. Odmówiła podpisania przygotowanej przez niego
intercyzy z klauzulą zakazu rozwodu. Oczywiście w sądzie taki
dokument nie miałby żadnych szans, ale nie w tym rzecz. Aaron
zamierzał wygrać tę grę, zdobyć i żonę, i zwycięstwo.
Zerknęła na zegar na ścianie, a Aaron po raz setny sprawdził
kieszeń, upewniając się, czy nie zgubił obrączek pasujących do
95
RS
pierścionka, który jej już dał. Wtedy oboje spostrzegli wysokiego, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
- Bo stale robisz coś przeciwko mnie. - Przyglądał się jej. -
Spiszemy intercyzę z zastrzeżeniem wykluczającym rozwód.
- Chyba nie ma czegoś takiego.
Ukryła niepokój za porcją jedzenia. Podobało jej się, że tak
bardzo chciał ją zatrzymać. %7łe miała nad nim taką przewagę. Jednak
jednocześnie czuła obawę. Bała się swoich impulsywnych decyzji.
Właśnie zgodziła się poślubić mężczyznę, który złamał jej serce.
- No to wymyślimy intercyzę z taką klauzulą - oznajmił.
Przeżuła porcję i przełknęła, mając nadzieję, że nie dostanie
niestrawności.
- Zobaczymy.
- Możesz być tego pewna. - Usiadł i też zaczął jeść, manipulując
pałeczkami. - Nie przegram tej gry.
Skrzywiła się. Nie zamierzał przestać się w nią wpatrywać,
naciągać granic zawartego paktu do ostateczności.
- Przestań - poprosiła.
- Co mam przestać? Patrzeć na moją narzeczoną? Moją
narzeczoną. Te słowa i ton posiadacza, z jakim je wypowiedział,
odczuła jak cios.
- Powiedziałeś rodzinie o swoich oświadczynach? -Tak.
Bawiła się grudką ryżu.
91
RS
- Naprawdę?
- Tak. Powiedziałem też, jak to zrobiłem.
- O pierścionku i zemście? - Uczciwość Aarona wobec rodziny
nie zaskoczyła jej. Nie lubił kłamać. - I co powiedziały?
Sięgnął po krewetkę.
- Nie chcesz wiedzieć.
Uniosła brwi, dla większego efektu milcząc przez chwilę.
- Przypuszczam, że to oznacza ich nieobecność na naszym
ślubie.
- Zgadza się, mądralo, nie przyjdą. - Odłożył pałeczki. - To i tak
bez znaczenia, bo uważam, że w ogóle nie powinniśmy nikogo
zapraszać.
- A Thunder i Carrie?
- Zrozumieją, dlaczego uciekam z ukochaną. O tak, pomyślała
Talia, na pewno.
- Czy przynajmniej ślubu może udzielić nam imitator Elvisa?
Dla dodania smaczku?
Usta mu zadrgały.
- Znowu się mądrzysz.
- Dlatego mnie kochasz - odparła, pragnąc, żeby zareagował,
żeby wyczuł, że jej żądania to coś więcej niż żart. Spoważniał.
- To wcale nie jest śmieszne.
- Carrie uważa, że zmagasz się z uczuciami.
Nie odpowiedział, ale spostrzegła, że go to rozdrażniło.
Zadowolona wyprowadzeniem go z równowagi zabrała się za wino.
On już wypił połowę swojego.
92
RS
- Co byś powiedziała na przyszły tydzień?
- A co ma być w przyszłym tygodniu?
- Możesz załatwić opiekę dla swoich kotów?
- A po co?
- %7łebyśmy mogli wyjechać i wziąć ślub. Zaniepokoiła się.
- Tak szybko?
- A czemu nie?
Jej kieliszek też już był opróżniony do połowy.
- Do czego się tak spieszysz?
- Do nocy poślubnej - odparł, znów się uśmiechając. Musiała się
oprzeć atakowi feromonów. Dlaczego on musiał być taki przystojny?
- Możemy się kochać teraz.
- Raczej poczekam - oznajmił. - Chcę, żeby to było coś
specjalnego. Chcę cię przenieść przez próg i tak dalej.
Ależ się sama podstawiła. Z trudem uspokoiła serce po tym
ciosie. Ona też chciała niezwykłej nocy poślubnej.
- Manipulacja seksem jest nie fair.
- A od kiedy tutaj cokolwiek jest fair?
Nigdy nie było, pomyślała. Od samego początku doszczętnie się
nawzajem niszczyli. Dlaczego niby mieliby teraz przestać? I tak
najsłodszy i najdelikatniejszy miesiąc miodowy nie wyrówna
rachunków.
- A więc? - pytał. - Najbliższy weekend ci pasuje?
- Tak - potwierdziła, przygotowując się wewnętrznie do powrotu
do Las Vegas.
I do zostania oblubienicą Trueno.
93
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Aaron nawet przed samym sobą nie chciał się przyznać, że jest
zdenerwowany. Ale jednak to była prawda. O wiele bardziej, niż
kiedy się żenił z Jeannie.
Zerknął na Talię. Siedziała obok niego na rzezbionej ławce w
poczekalni kaplicy w Las Vegas. Miała na sobie klasyczną, jedwabną
sukienkę z eleganckim rozcięciem z boku. Miękkie loki miała upięte
ani wysoko, ani nisko i ozdobione połyskującym kamieniami
grzebieniem. Na kolanach trzymała bukiet bardzo długich róż. To on
wybrał kwiaty, pąsowe. W kolorze oznaczającym ostrożność. A także
miłość od pierwszego wejrzenia.
Czy zakochał się w niej tego dnia, gdy się spotkali? Wówczas
wmówił sobie, że to tylko pożądanie. Teraz już wcale nie był tego taki
pewien.
Ale czy to miało znaczenie? Wtedy to wtedy, a teraz to teraz.
Nie zamierzał mieć złamanego serca, nie ponownie, nie tak jak
kiedyś. Jeśli wymagało to zmagania się z własnymi uczuciami, po
prostu będzie musiał tak robić.
To Talia miała się zakochać. Róże były dla niej.
- Denerwuję się - wyjąkała.
- Ja też. - Czekali na swoją kolej, na zakończenie poprzedniej
ceremonii. - Ale przynajmniej to miejsce wygląda dobrze. Niektóre
inne kaplice były tandetne.
94
RS
- Nadal uważam, że powinniśmy mieć Elvisa. Nie zdołał
powstrzymać uśmiechu.
- Chyba lecisz na Króla.
- Mhm, kiedy nosił czarną skórę.
- Ja mam na sobie czarną skórę. - Uniósł nogę, pokazując
półbuty.
- Nie to miałam na myśli.
Potrząsnęła głową, a on pomyślał, jak starannie dobrali ubiory:
Talia tę wytworną sukienkę, on markowy garnitur. Przez chwilę
podziwiał jej profil.
- Wyglądasz wspaniale, Tai. Odwróciła się w jego stronę.
- Ty też.
- Nikt by nas nie rozpoznał, prawda? - spytał, mając na myśli
ludzi, którzy spotkali Tinę i Andy'ego.
-Na pewno nie.
Przeczesał włosy palcami. Znikły z nich siwe pasma
krótkotrwałej farby. Oczywiście z czasem siwizna powróci.
- Wierzysz, że się kiedyś zestarzejemy razem?
- Naprawdę?
- Lepiej, żeby tak było.
Skrzywił się. Odmówiła podpisania przygotowanej przez niego
intercyzy z klauzulą zakazu rozwodu. Oczywiście w sądzie taki
dokument nie miałby żadnych szans, ale nie w tym rzecz. Aaron
zamierzał wygrać tę grę, zdobyć i żonę, i zwycięstwo.
Zerknęła na zegar na ścianie, a Aaron po raz setny sprawdził
kieszeń, upewniając się, czy nie zgubił obrączek pasujących do
95
RS
pierścionka, który jej już dał. Wtedy oboje spostrzegli wysokiego, [ Pobierz całość w formacie PDF ]