[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypadłość, która go dotyka, kiedy chce wywrzeć na
kobiecie wrażenie. To naprawdę dobry człowiek i mam
nadzieję, że będziesz dla niego miła. I powiedziałem to
także, żeby cię rozbawić. Sprawdziło się w obu
wypadkach. Nazwałaś mnie ładnym.
Ostatnie zdanie wtrącił do rozmowy tak
niespodziewanie i sprytnie, że o mało nie zauważyła.
A potem zesztywniała, jakby przyłapano ją na kradzieży
cukierka.
 Aadnych mężczyzn jest w Londynie cała armia 
stwierdziła wyniośle.  Z drugiej strony pożyteczni
występują rzadziej niż uczciwi.
 Mmmm  odparł. Uśmiechając się nieznacznie.
Ciekaw jestem, pomyślał od niechcenia, czy wie, jak
doskonale te perły pasują do jej cery. Nic dziwnego, że
jakiś mężczyzna zapragnęła jej je dać. Musiał je wybrać
właśnie z tego powodu. Przez chwilę zrobiło mu się żal
nieszczęśnika, którego dar miał znowu zostać bezdusznie
zamieniony na pieniądze.
Spojrzała na zegar.
 A mówiąc o użyteczności, panie Redmond, pora,
żebyś zarobił na swoje perły! Chodz za mną.
Zeskoczyła z fotela i narzuciła na siebie pelerynę, zanim
zdążył odsunąć swój fotel i pomóc jej, czy też zrobić coś
innego, do czego przyucza się rasowych dżentelmenów, tak
jak owczarki przyucza się do pilnowania stada.
10
Powiodła go znowu okrężną, krętą drogą, która
doprowadziła ich oboje do Drury Lane.
Całą drogę, ukradkiem, tak często, jak się dało, Jonathan
przylepiał odrobinkę marcepanowych malin do ścian
budynków. Znalazł je opakowane w kieszeni płaszcza i
uznał, że przynajmniej część z nich może poświęcić. Nie
wszystkie z marcepanowych znaków przetrwają, zapewne,
do jutra czy nawet całą noc. Podejrzewał jednak, że sporo
z nich się zachowa. Jutro je odnajdzie.
 Tutaj właśnie to wszystko  przesunęła ręką w
powietrzu z góry na dół przed Jonathanem  przyda się
naprawdę.
  To ?  zapytał suchym tonem.
 Buty od Hobiego, płaszcz od Westona, akcent, woda
kolońska  jestem bogaty i starannie wychowany , która
paruje ze wszystkich porów twojej skóry, jak gin z
bandziora z szajki St.Giles-in-the-Fields. Potrzebujemy
powozu  oznajmiła zdecydowanie.  Jestem przekonana,
że dla ciebie zatrzyma się natychmiast.
Miała rację. Noc była zimna, ale rzucająca się w oczy,
wysoka postać Jonathana, jego postawa, ubiór oraz
widoczna i zaskakująca u arystokraty o tej porze w
Londynie trzezwość, sprawiły, że złapali powóz w ciągu
paru minut.
 Grosvenor Square, proszę  rzuciła woznicy, który
wyraznie nie był trzezwy. Picie należało do wymogów
tego zawodu, o ile nie miało się ochoty zamarznąć na
śmierć.
 Grosvenor Square, jakżeby inaczej  wymamrotał i
trzasnął z bata.
W powozie Tommy zachowywała milczenie tak długo, a
napięcie jej nerwów w sposób oczywisty rosło, że
Jonathan miał ochotę wrzasnąć:  uuu! . Podejrzewał, że
podskoczyłaby do sufitu.
 Uuu  powiedział cicho, ale z uczuciem.
Ku jego zachwytowi, podskoczyła.
Uśmiechnął się krzywo.
 Jesteś dziecinny  parsknęła z irytacją.
Jej wielkie zielone oczy w mrocznym powozie lśniły
niemal jak u zjawy. Mogłyby napędzić niezłego stracha
komuś słabszemu czy mniej trzezwemu. Nie podzielił się z
nią tą obserwacją.
 Jeśli zgadnę, powiesz mi, co mamy zrobić?
 Nigdy nie zgadniesz  odparła nieobecnym głosem.
 Zamierzasz coś ukraść?
Cisza.
Niemal słyszał, jak w duchu klnie, że zgadł za
pierwszym razem.
 Ostrzegam cię: będę wiedział, kiedy skłamiesz,
Tommy. Nie radzę tego robić.
Odwróciła się, patrząc przez okno na Londyn, jakby
właśnie wróciła z obcych krain. Albo jakby się z miastem
żegnała.
 Nie uważam tego za kradzież  powiedziała w końcu,
ostrożnie.
Och, cudownie.
 A zatem mamy coś ukraść.
Zawahała się.
 Mamy coś& uwolnić.
Niespodziewanie odwróciła się do niego, szczerząc
zęby w uśmiechu; był to łobuzerski uśmiech, zawadiacki,
zadziorny. Uśmiech, który mówił:  zrób to albo zgiń .
Niech. To. Diabli. To się nazywa tarapaty.
A jednak w głębi ducha myślał: poradzę sobie
znakomicie z kradzieżą tego, cokolwiek by to było, co
mamy ukraść. Nie mógł zawieść. Może ojciec miał rację,
chcąc go okiełznać, skoro byle perły mogły go sprowadzić
na manowce. Wiele się ostatnio nauczył na swój temat.
Wyobrażał sobie, jak mówi z Newgate:  Cóż, jeśli nie
chciałeś mnie tu odwiedzać, nie należało odbierać mi
pensji, ojcze. To była jedyna rzecz, w jakiej
Redmondowie górowali nad rodziną Eversea: żaden z nich
nie siedział dotąd w więzieniu.
 A tak przy okazji, będziesz musiał obwiązać obcasy
chusteczką albo krawatem  dodała w zamyśleniu. 
Powinniśmy poruszać się cicho jak koty.
Zdumiewające, ale posłuchał bez słowa.
Na Grosvenor Square panowała cisza. Arystokraci spali
opatuleni w ciepłe piernaty, niektóre domy zamknięto na
zimę. Nikt nie wychodził, ani wchodził. To mogło,
oczywiście, zmienić się w każdej chwili. Tommy zastukała
nagle w sufit, dając woznicy znak, żeby się zatrzymał.
Jonathan wyjrzał przez okno i zorientował się, że
sprawy przybierają jak najgorszy obrót.
Ponieważ wiedział dokładnie, gdzie się właśnie
znalezli.
 To rezydencja lorda Feckwitha.
 Tak.  Wydawała się lekko zaskoczona, jakby
powiedział coś oczywistego.  Zapłać, może, woznicy za [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl