[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie znam szczegó ów. N... Noys - Zmusi si , by wypowiedzie jej imi .
Dziewczyna zapyta a mi kko:
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
- Nie widzia nas? Nie wiedzia przez ca y czas, e... Harlan wyj ka :
- Nie, nie, nie mog widzie samego siebie. Nie jestem w Rze... nie ma mnie tutaj,
póki nie przyb . Nie mog wyt umaczy ... -By podwójnie zmieszany. Po pierwsze, e ona
o tym mówi. Po drugie, e omal si nie wygada . Rzeczywisto " by a s owem najbardziej
zakazanym w stosunku z Czasowcami.
Podnios a brwi, a jej oczy sta y si okr e i nieco zdziwione:
- Wstydzisz si ?
- To, co my zrobili, nie by o w ciwe.
- Dlaczego nie? - W 482 Stuleciu jej pytanie by o absolutnie niewinne. - Czy
Wieczno ciowcom nie wolno? - Pytanie mia o odcie artobliwy, jakby pyta a, czy
Wieczno ciowcom nie wolno je .
- Nie u ywaj tego s owa - powiedzia Harlan. - W ciwie w pewnym sensie nie
wolno.
- Dobrze, wi c nic im nie mów. Ja te nie powiem. Obesz a stó i usiad a Marianowi
na kolanach, odsun wszy po drodze ma y stolik jednym agodnym i p ynnym ruchem biodra.
Momentalnie zesztywnia i podniós r ce gestem, który mia j powstrzyma . Ale bez
skutku.
Pochyli a si i poca owa a go w usta, i nic ju si mu nie wydawa o wstydliwe. Nic, co
si wi za o z Noys i z nim.
Nie by pewny, kiedy zacz robi co , do czego jako Obserwator nie mia etycznego
prawa. To znaczy, zacz zastanawia si nad istot problemu bie cej Rzeczywisto ci i
Zmiany Rzeczywisto ci, jak planowano.
To nie niemoralno Stulecia, nie ektogeneza, nie matriarchat niepokoi y Wieczno .
Wszystko to by o ju w poprzedniej Rzeczywisto ci i Rada Wszechczasów przygl da a si
temu oboj tnie. Finge powiedzia , e chodzi o co bardzo delikatnego.
A wi c Zmiana ma by bardzo delikatna i b dzie odnosi a si do grupy, któr
obserwowa . Przynajmniej to by o oczywiste.
dzie dotyczy a arystokracji, zamo nych, wy szych klas, które ci gn y korzy ci z
istniej cego systemu.
Niepokoi go fakt, e z ca pewno ci i Noys b dzie w to wmieszana.
Nast pne trzy dni przewidziane w zleceniu przeby jakby w g stniej cej chmurze,
umi cej nawet rado p yn z towarzystwa Noys.
- Co si sta o? - spyta a. - Przez pewien czas wydawa si zupe nie inny ni w
Wiecz... w tamtym miejscu. By swobodny.
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
A teraz wydajesz si czym zmartwiony. Czy to dlatego, e masz wróci ?
- Cz ciowo - odpar Harlan.
- Musisz?
- Musz .
- No, a co by by o, gdyby si spó ni ? Harlan nieomal si u miechn .
- Nie byliby zadowoleni, gdybym si spó ni - powiedzia i z ut sknieniem pomy la
o dwudniowym marginesie, dopuszczalnym w jego zleceniu.
Noys w czy a jaki instrument muzyczny, który dobywa s odkie i skomplikowane
melodie ze swego twórczego wn trza, potr caj c na chybi trafi nuty i akordy:
przypadkowo by a jednak ograniczona przez skomplikowane formu y matematyczne na
korzy kombinacji przyjemnych. Frazy muzyczne nie mog y si powtarza , jak nie mog si
powtarza p atki niegu i jak p atki niegu - nie mog y nie by pi kne.
Zahipnotyzowany d wi kiem Harlan wpatrywa si w Noys, a jego my li kr y
wokó niej. Kim b dzie w nowym przeznaczeniu? Kimkolwiek by aby, nie b dzie pami ta a
Harlana. I kimkolwiek by aby, nie b dzie Noys.
On nie tylko kocha t dziewczyn . (Dziwne, u ywa s owa kocham" w swych
my lach po raz pierwszy i nawet nie zatrzyma si wystarczaj co d ugo, by popatrze na to
dziwo i zaduma si nad nim). Kocha kombinacje czynników: jej wybór strojów, jej chód, jej
sposób mówienia, jej minki. Potrzeba by o wier stulecia ycia i do wiadcze w okre lonej
Rzeczywisto ci, by to wszystko mog o powsta . W poprzedniej Rzeczywisto ci, jeden
fizjorok wcze niej, nie by aby t sam Noys. Nie b dzie t sam Noys w nast pnej
Rzeczywisto ci.
Nowa Noys b dzie mo e pod niektórymi wzgl dami koncepcyjnie lepsza, ale jedno
wiedzia na pewno: chce mie t Noys, t , któr widzi w tej chwili, t z istniej cej
Rzeczywisto ci. Je li mia a wady, pragn równie tych wad.
Co robi ?
Nasuwa y mu si ró ne rozwi zania, wszystkie nielegalne. Jedno z nich zak ada o, e
dowie si o charakterze Zmiany i ustali, jak dalece wp ynie ona na Noys. Oczywi cie, mimo
wszystko, cz owiek nie mo e by pewny, e...
Z marze wyrwa a Harlana martwa cisza. Znowu by w gabinecie Biografisty.
Socjolog Voy obserwowa go k tem oka. Trupia czaszka Feruka pochyli a si ku niemu.
A cisza by a przenikliwa.
Natychmiast u wiadomi sobie jej znaczenie. Trwa o to tylko chwil , sumator przesta
klekota .
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
Harlan podskoczy .
- Pan ma odpowied , Biografisto.
Feruk spojrza na arkusiki folii, które trzyma w r ku.
- Tak, pewnie. To dosy zabawne.
- Mog zobaczy ? - Harlan wyci gn r , która wyra nie dr a.
- Tu nie ma nic do zobaczenia. W nie to jest zabawne.
- Jak to nic? - Harlan patrzy na Peruka oczyma, które nagle zacz y go piec, a
wreszcie w miejscu, gdzie sta Feruk, pozosta a tylko wyd ona, cienka plama.
Rzeczowy ton Biografisty otrze wi Harlana.
- Ta pani nie istnieje w nowej Rzeczywisto ci. Nie ma Zmiany osobowo ci. Po prostu
jej nie ma i to wszystko. Znik a. Obliczy em mo liwe odmiany prawdopodobie stwa do
0,0001. Ona nigdzie nie pasuje. Prawd powiedziawszy - d ugimi palcami potar podbródek -
nie bardzo rozumiem, jak pasowa a do starej Rzeczywisto ci z t kombinacj czynników, jak
mi pan poda .
Harlan niemal nie s ysza , co do niego mówi .
- Ale... przecie Zmiana by a taka ma a.
- Wiem. Dziwna kombinacja czynników. Prosz , chce pan folie?
Harlana zacisn a si na foliach, nie czuj c nic. Noys znik a? Noys nie istnieje?
Jak e to by mo e?
Poczu czyj r na ramieniu i us ysza g os Voya.
- le si pan czuje, Techniku? - D cofn a si nagle, jakby Socjolog po owa
nieostro nego zetkni cia z cia em Technika.
Harlan prze kn lin i z wysi kiem przybra spokojny wyraz twarzy.
- Czuj si zupe nie dobrze. Odprowadzi mnie pan do szybu? Nie wolno mu
okazywa swoich uczu . Musi dzia , jakby to, co tu przedstawi , by o czysto akademick
kwesti . Musi ukry fakt, e wiadomo o braku Noys w nowej Rzeczywisto ci przyj z
ogromnym podnieceniem i rado ci .
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
7. Preludium zbrodni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
- Nie znam szczegó ów. N... Noys - Zmusi si , by wypowiedzie jej imi .
Dziewczyna zapyta a mi kko:
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
- Nie widzia nas? Nie wiedzia przez ca y czas, e... Harlan wyj ka :
- Nie, nie, nie mog widzie samego siebie. Nie jestem w Rze... nie ma mnie tutaj,
póki nie przyb . Nie mog wyt umaczy ... -By podwójnie zmieszany. Po pierwsze, e ona
o tym mówi. Po drugie, e omal si nie wygada . Rzeczywisto " by a s owem najbardziej
zakazanym w stosunku z Czasowcami.
Podnios a brwi, a jej oczy sta y si okr e i nieco zdziwione:
- Wstydzisz si ?
- To, co my zrobili, nie by o w ciwe.
- Dlaczego nie? - W 482 Stuleciu jej pytanie by o absolutnie niewinne. - Czy
Wieczno ciowcom nie wolno? - Pytanie mia o odcie artobliwy, jakby pyta a, czy
Wieczno ciowcom nie wolno je .
- Nie u ywaj tego s owa - powiedzia Harlan. - W ciwie w pewnym sensie nie
wolno.
- Dobrze, wi c nic im nie mów. Ja te nie powiem. Obesz a stó i usiad a Marianowi
na kolanach, odsun wszy po drodze ma y stolik jednym agodnym i p ynnym ruchem biodra.
Momentalnie zesztywnia i podniós r ce gestem, który mia j powstrzyma . Ale bez
skutku.
Pochyli a si i poca owa a go w usta, i nic ju si mu nie wydawa o wstydliwe. Nic, co
si wi za o z Noys i z nim.
Nie by pewny, kiedy zacz robi co , do czego jako Obserwator nie mia etycznego
prawa. To znaczy, zacz zastanawia si nad istot problemu bie cej Rzeczywisto ci i
Zmiany Rzeczywisto ci, jak planowano.
To nie niemoralno Stulecia, nie ektogeneza, nie matriarchat niepokoi y Wieczno .
Wszystko to by o ju w poprzedniej Rzeczywisto ci i Rada Wszechczasów przygl da a si
temu oboj tnie. Finge powiedzia , e chodzi o co bardzo delikatnego.
A wi c Zmiana ma by bardzo delikatna i b dzie odnosi a si do grupy, któr
obserwowa . Przynajmniej to by o oczywiste.
dzie dotyczy a arystokracji, zamo nych, wy szych klas, które ci gn y korzy ci z
istniej cego systemu.
Niepokoi go fakt, e z ca pewno ci i Noys b dzie w to wmieszana.
Nast pne trzy dni przewidziane w zleceniu przeby jakby w g stniej cej chmurze,
umi cej nawet rado p yn z towarzystwa Noys.
- Co si sta o? - spyta a. - Przez pewien czas wydawa si zupe nie inny ni w
Wiecz... w tamtym miejscu. By swobodny.
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
A teraz wydajesz si czym zmartwiony. Czy to dlatego, e masz wróci ?
- Cz ciowo - odpar Harlan.
- Musisz?
- Musz .
- No, a co by by o, gdyby si spó ni ? Harlan nieomal si u miechn .
- Nie byliby zadowoleni, gdybym si spó ni - powiedzia i z ut sknieniem pomy la
o dwudniowym marginesie, dopuszczalnym w jego zleceniu.
Noys w czy a jaki instrument muzyczny, który dobywa s odkie i skomplikowane
melodie ze swego twórczego wn trza, potr caj c na chybi trafi nuty i akordy:
przypadkowo by a jednak ograniczona przez skomplikowane formu y matematyczne na
korzy kombinacji przyjemnych. Frazy muzyczne nie mog y si powtarza , jak nie mog si
powtarza p atki niegu i jak p atki niegu - nie mog y nie by pi kne.
Zahipnotyzowany d wi kiem Harlan wpatrywa si w Noys, a jego my li kr y
wokó niej. Kim b dzie w nowym przeznaczeniu? Kimkolwiek by aby, nie b dzie pami ta a
Harlana. I kimkolwiek by aby, nie b dzie Noys.
On nie tylko kocha t dziewczyn . (Dziwne, u ywa s owa kocham" w swych
my lach po raz pierwszy i nawet nie zatrzyma si wystarczaj co d ugo, by popatrze na to
dziwo i zaduma si nad nim). Kocha kombinacje czynników: jej wybór strojów, jej chód, jej
sposób mówienia, jej minki. Potrzeba by o wier stulecia ycia i do wiadcze w okre lonej
Rzeczywisto ci, by to wszystko mog o powsta . W poprzedniej Rzeczywisto ci, jeden
fizjorok wcze niej, nie by aby t sam Noys. Nie b dzie t sam Noys w nast pnej
Rzeczywisto ci.
Nowa Noys b dzie mo e pod niektórymi wzgl dami koncepcyjnie lepsza, ale jedno
wiedzia na pewno: chce mie t Noys, t , któr widzi w tej chwili, t z istniej cej
Rzeczywisto ci. Je li mia a wady, pragn równie tych wad.
Co robi ?
Nasuwa y mu si ró ne rozwi zania, wszystkie nielegalne. Jedno z nich zak ada o, e
dowie si o charakterze Zmiany i ustali, jak dalece wp ynie ona na Noys. Oczywi cie, mimo
wszystko, cz owiek nie mo e by pewny, e...
Z marze wyrwa a Harlana martwa cisza. Znowu by w gabinecie Biografisty.
Socjolog Voy obserwowa go k tem oka. Trupia czaszka Feruka pochyli a si ku niemu.
A cisza by a przenikliwa.
Natychmiast u wiadomi sobie jej znaczenie. Trwa o to tylko chwil , sumator przesta
klekota .
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
Harlan podskoczy .
- Pan ma odpowied , Biografisto.
Feruk spojrza na arkusiki folii, które trzyma w r ku.
- Tak, pewnie. To dosy zabawne.
- Mog zobaczy ? - Harlan wyci gn r , która wyra nie dr a.
- Tu nie ma nic do zobaczenia. W nie to jest zabawne.
- Jak to nic? - Harlan patrzy na Peruka oczyma, które nagle zacz y go piec, a
wreszcie w miejscu, gdzie sta Feruk, pozosta a tylko wyd ona, cienka plama.
Rzeczowy ton Biografisty otrze wi Harlana.
- Ta pani nie istnieje w nowej Rzeczywisto ci. Nie ma Zmiany osobowo ci. Po prostu
jej nie ma i to wszystko. Znik a. Obliczy em mo liwe odmiany prawdopodobie stwa do
0,0001. Ona nigdzie nie pasuje. Prawd powiedziawszy - d ugimi palcami potar podbródek -
nie bardzo rozumiem, jak pasowa a do starej Rzeczywisto ci z t kombinacj czynników, jak
mi pan poda .
Harlan niemal nie s ysza , co do niego mówi .
- Ale... przecie Zmiana by a taka ma a.
- Wiem. Dziwna kombinacja czynników. Prosz , chce pan folie?
Harlana zacisn a si na foliach, nie czuj c nic. Noys znik a? Noys nie istnieje?
Jak e to by mo e?
Poczu czyj r na ramieniu i us ysza g os Voya.
- le si pan czuje, Techniku? - D cofn a si nagle, jakby Socjolog po owa
nieostro nego zetkni cia z cia em Technika.
Harlan prze kn lin i z wysi kiem przybra spokojny wyraz twarzy.
- Czuj si zupe nie dobrze. Odprowadzi mnie pan do szybu? Nie wolno mu
okazywa swoich uczu . Musi dzia , jakby to, co tu przedstawi , by o czysto akademick
kwesti . Musi ukry fakt, e wiadomo o braku Noys w nowej Rzeczywisto ci przyj z
ogromnym podnieceniem i rado ci .
h
h
X
a
X
a
-
-
n
n
F
F
g
g
D
D
e
e
P
P
w
w
Click to buy NOW!
Click to buy NOW!
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
d
d
k
k
o
o
c
c
c
c
a
a
r
r
u
u
t
t
-
-
C C
7. Preludium zbrodni [ Pobierz całość w formacie PDF ]