[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przycisnął do ściany.
- Już od dawna się o to prosisz, kuzynie - wysyczał gniewnie. -
Chyba nadeszła pora, żeby dać ci nauczkę.
Romas zdołał się wyswobodzić i krztusząc się, odszedł
pospiesznie, nie oglądając się za siebie.
- Nic ci nie jest? - spytał książę, odwracając się do Emmy.
- Nie, właściwie nic mi nie zrobił, tylko...
- Tylko jak zwykle zachował się jak idiota. - Sebastian
wyciągnął rękę i patrząc na Emmę błyszczącym wzrokiem, dotknął jej
policzka. - Podobno mnie szukałaś.
- No tak. - Gdy przypomniała sobie, co ma mu powiedzieć,
wyparowała z niej cała radość ze spotkania. - Czy możemy
porozmawiać gdzieś na osobności?
- Jasne. - Poprowadził ją do salonu i zamknął drzwi.
Prawdopodobnie wracał z jakiegoś oficjalnego spotkania, bo ubrany
był w elegancki jedwabny garnitur. Teraz rozpiął koszulę pod szyją,
rozluznił i przesunął na bok krawat. Wyglądał swobodnie i naturalnie.
127
RS
Emmie przyszło do głowy, że nigdy nie spotkała atrakcyjniejszego
mężczyzny.
- Czy twój ojciec cierpiał na alergię? - spytała, z miejsca
przechodząc do rzeczy.
- Na alergię? - Sebastian zmarszczył brwi, zastanawiając się
przez chwilę. - Nic takiego nie pamiętam. Dlaczego pytasz?
- Bo... Chyba powinieneś poprosić tego eksperta w Zurychu,
żeby przeprowadził testy z winem kukurydzianym.
-Z winem kukurydzianym? - powtórzył zdziwiony i spojrzał na
Emmę z powątpiewaniem. - Wiem, że niektórzy są na nie uczuleni,
ale od tego się nie umiera.
Emma pokręciła głową.
- Moim zdaniem powinieneś to dla pewności sprawdzić.
Popatrzył jej w oczy.
- Ty nie zgadujesz, prawda? Chodzi ci o coś konkretnego, mam
rację? Co to jest?
Emma zacisnęła powieki, wzięła głęboki oddech i opowiedziała
mu o nocnej rozmowie z księżną.
- To niemożliwe - mruknął. Przez chwilę bębnił palcami o
oparcie krzesła. - O Boże, Emmo, a jeśli to prawda? - W jego oczach
pojawiła się udręka. - Biedny ojciec. Biedna ciocia.
Emma kiwnęła głową. Pod powiekami czuła piekące łzy.
Sebastian podniósł wzrok.
- Wiesz, to ciekawe. Nie miałem pojęcia, że ojciec tak bardzo
przeżywał śmierć mojej mamy. Cieszę się, że mi to powiedziałaś.
Emma powstrzymała pragnienie, żeby wziąć go za rękę.
128
RS
- Pójdę już. Mamy mnóstwo roboty przed jutrzejszym balem.
- No tak. - Sebastian się skrzywił. - Znowu ta gehenna.
- Gehenna? - powtórzyła ze śmiechem Emma. - Biedactwo.
Musisz strasznie cierpieć, kiedy rzucają się na ciebie te wszystkie
piękne kobiety.
Uśmiechnął się, słysząc jej drwiący ton.
- Cóż, przyznaję, że nie czuję się, jakby szedł na rozstrzelanie,
ale znam lepsze sposoby na spędzenie wieczoru.
Wzruszyła ramionami.
- Więc powinieneś szybko się zdecydować i wybrać jedną z
nich, a wtedy inne przestaną zawracać ci głowę. - Zawahała się
chwilę. - A swoją drogą, jak oni wybierają te kobiety? Księżna Trudy
mówiła, że nie wszystkie pochodzą z arystokratycznych rodów.
- Same niekoniecznie są księżniczkami, ale każda z nich ma
odpowiednie rodzinne powiązania: z którymś z rodów królewskich w
Europie, z klasą rządzącą w Ameryce lub z którymś z byłych
dyktatorów w Ameryce Południowej. Nie mam zbyt wielkiego
wyboru.
- Niemniej wszystkie są bardzo piękne. Sebastian zastanawiał się
przez chwilę.
- No cóż, raczej prawie piękne - sprostował. - A na pewno
zamożne. Możesz mi wierzyć, że nasz minister finansów sprawdził
pod tym względem każdą z nich.
- W takim razie życzę ci powodzenia - powiedziała Emma i
ruszyła do wyjścia. Nie była w stanie dłużej tego słuchać.
129
RS
Tak to już jest, rozmyślała, wracając do kuchni. Oto, co się
liczy: uroda i pieniądze. A ja nie mam do zaoferowania ani jednej z
tych rzeczy.
Na szczęście nawał pracy nie pozwoli jej martwić się
Sebastianem i kandydatkami na przyszłą królową. Lepiej będzie o
wszystkim zapomnieć, nawet gdyby w tym celu trzeba było
wykorzystać sposób księżnej Trudy.
130
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Louise pojawiła się następnego dnia z samego rana.
- Zobaczysz, spodoba ci się tutaj - zapewniała Emma, prowadząc
kuzynkę do pokoju.
- Och, nie wątpię. Zresztą mam pewne plany. Nawet
skontaktowałam się w tej sprawie z Agathą.
Emma stanęła jak wryta.
- Co takiego? Jak ci się udało poznać Agathę? Przecież dopiero
przyleciałaś.
Louise machnęła lekceważąco ręką.
- Znasz mnie. Mam mnóstwo koleżanek. Jedna z nich chodziła z
Agathą do szkoły, więc poprosiłam ją, żeby mnie przedstawiła. Już od
jakiegoś czasu kontaktujemy się przez internet.
- To znaczy od kiedy? - spytała Emma podejrzliwie.
- No... od dwóch dni. Ale na twój temat mamy dokładnie takie
samo zdanie.
- Na mój temat? - zawołała przerażona Emma. Chyba nie było
nic gorszego niż dowiedzieć się, że przyjaciółki obgadują cię za
plecami.
- No tak - Louise uśmiechnęła się figlarnie. - Zamierzamy
zabawić się w wizażystki i popracować nad zmianą twojego
wizerunku.
- Ja się nie maluję - zaprotestowała Emma.
- Więc najwyższy czas, żebyś zaczęła.
131
RS
Louise była zdecydowaną osobą. Emma nie miała wątpliwości,
że w taki czy inny sposób kuzynka zdoła ją w końcu przekonać do
makijażu, co nie napełniało jej zbyt wielkim entuzjazmem.
Jeszcze gorzej było po południa Emma skończyła przeglądać
srebra i robiąc sobie krótką przerwę, weszła na górę sprawdzić, czy
Louise czegoś nie potrzebuje. To, co zastała w swoim pokoju,
wyglądało jak wyprzedaż używanych rzeczy.
- Przeglądamy właśnie twoje ciuchy - oznajmiła spokojnie
Louise przerażonej kuzynce. Wydawały się bardzo zaprzyjaznione z
Agathą. - Zastanawiamy się, jaki właściwie powinien być twój styl, bo
na razie sprawiasz wrażenie, jakbyś nie miała żadnego.
- Wiecie co? Nikt mnie tak nie wkurza jak ludzie, którzy mówią
innym, jak powinni się ubierać - zirytowała się Emma.
Louise wzruszyła ramionami.
- Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, jak to mówią.
- Postęp cywilizacyjny zawsze musi być poprzedzony okresem
prób i błędów - przytaknęła Agatha. - I wiąże się z niesnaskami.
- Wpadłyśmy na świetny pomysł - oświadczyła Louise. - Dziś
wieczorem zrobimy cię na bóstwo.
Emma się skrzywiła.
- Dlaczego akurat dzisiaj?
- A czemu nie? To świetny moment. Sama mówiłaś, że po
kolacji nie będziesz miała nic do roboty. Na bal nie zaproszono trzech
kobiet: ciebie, mnie i Agathy. Urządzimy sobie własną imprezę.
- I ja mam służyć za główną rozrywkę?
- A widzisz kogoś innego?
132
RS
Emma chciała zrobić wściekłą minę, ale obie dziewczyny
zachowywały się tak zabawnie, że w końcu wybuchła śmiechem.
- Wiecie, że z was wariatki?
- Przecież to świetna zabawa.
- Dobra, to wy się bawcie. - Zadarła nos z udawaną wyższością.
- Ja mam ważniejsze sprawy na głowie.
Do tych ważniejszych spraw należało ubicie sztywnej piany z
białek i przygotowanie sosu do cielęciny, ale Emma tym właśnie
najbardziej lubiła się zajmować.
Tuż przed przybyciem gości Sebastian przyszedł do kuchni,
żeby zamienić kilka słów z Henrim. Zdaniem Emmy w białym
królewskim mundurze ze złotym sznurem i epoletami prezentował się
jeszcze lepiej niż we włoskim garniturze. Prawdę mówiąc, wyglądał
jak marzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
przycisnął do ściany.
- Już od dawna się o to prosisz, kuzynie - wysyczał gniewnie. -
Chyba nadeszła pora, żeby dać ci nauczkę.
Romas zdołał się wyswobodzić i krztusząc się, odszedł
pospiesznie, nie oglądając się za siebie.
- Nic ci nie jest? - spytał książę, odwracając się do Emmy.
- Nie, właściwie nic mi nie zrobił, tylko...
- Tylko jak zwykle zachował się jak idiota. - Sebastian
wyciągnął rękę i patrząc na Emmę błyszczącym wzrokiem, dotknął jej
policzka. - Podobno mnie szukałaś.
- No tak. - Gdy przypomniała sobie, co ma mu powiedzieć,
wyparowała z niej cała radość ze spotkania. - Czy możemy
porozmawiać gdzieś na osobności?
- Jasne. - Poprowadził ją do salonu i zamknął drzwi.
Prawdopodobnie wracał z jakiegoś oficjalnego spotkania, bo ubrany
był w elegancki jedwabny garnitur. Teraz rozpiął koszulę pod szyją,
rozluznił i przesunął na bok krawat. Wyglądał swobodnie i naturalnie.
127
RS
Emmie przyszło do głowy, że nigdy nie spotkała atrakcyjniejszego
mężczyzny.
- Czy twój ojciec cierpiał na alergię? - spytała, z miejsca
przechodząc do rzeczy.
- Na alergię? - Sebastian zmarszczył brwi, zastanawiając się
przez chwilę. - Nic takiego nie pamiętam. Dlaczego pytasz?
- Bo... Chyba powinieneś poprosić tego eksperta w Zurychu,
żeby przeprowadził testy z winem kukurydzianym.
-Z winem kukurydzianym? - powtórzył zdziwiony i spojrzał na
Emmę z powątpiewaniem. - Wiem, że niektórzy są na nie uczuleni,
ale od tego się nie umiera.
Emma pokręciła głową.
- Moim zdaniem powinieneś to dla pewności sprawdzić.
Popatrzył jej w oczy.
- Ty nie zgadujesz, prawda? Chodzi ci o coś konkretnego, mam
rację? Co to jest?
Emma zacisnęła powieki, wzięła głęboki oddech i opowiedziała
mu o nocnej rozmowie z księżną.
- To niemożliwe - mruknął. Przez chwilę bębnił palcami o
oparcie krzesła. - O Boże, Emmo, a jeśli to prawda? - W jego oczach
pojawiła się udręka. - Biedny ojciec. Biedna ciocia.
Emma kiwnęła głową. Pod powiekami czuła piekące łzy.
Sebastian podniósł wzrok.
- Wiesz, to ciekawe. Nie miałem pojęcia, że ojciec tak bardzo
przeżywał śmierć mojej mamy. Cieszę się, że mi to powiedziałaś.
Emma powstrzymała pragnienie, żeby wziąć go za rękę.
128
RS
- Pójdę już. Mamy mnóstwo roboty przed jutrzejszym balem.
- No tak. - Sebastian się skrzywił. - Znowu ta gehenna.
- Gehenna? - powtórzyła ze śmiechem Emma. - Biedactwo.
Musisz strasznie cierpieć, kiedy rzucają się na ciebie te wszystkie
piękne kobiety.
Uśmiechnął się, słysząc jej drwiący ton.
- Cóż, przyznaję, że nie czuję się, jakby szedł na rozstrzelanie,
ale znam lepsze sposoby na spędzenie wieczoru.
Wzruszyła ramionami.
- Więc powinieneś szybko się zdecydować i wybrać jedną z
nich, a wtedy inne przestaną zawracać ci głowę. - Zawahała się
chwilę. - A swoją drogą, jak oni wybierają te kobiety? Księżna Trudy
mówiła, że nie wszystkie pochodzą z arystokratycznych rodów.
- Same niekoniecznie są księżniczkami, ale każda z nich ma
odpowiednie rodzinne powiązania: z którymś z rodów królewskich w
Europie, z klasą rządzącą w Ameryce lub z którymś z byłych
dyktatorów w Ameryce Południowej. Nie mam zbyt wielkiego
wyboru.
- Niemniej wszystkie są bardzo piękne. Sebastian zastanawiał się
przez chwilę.
- No cóż, raczej prawie piękne - sprostował. - A na pewno
zamożne. Możesz mi wierzyć, że nasz minister finansów sprawdził
pod tym względem każdą z nich.
- W takim razie życzę ci powodzenia - powiedziała Emma i
ruszyła do wyjścia. Nie była w stanie dłużej tego słuchać.
129
RS
Tak to już jest, rozmyślała, wracając do kuchni. Oto, co się
liczy: uroda i pieniądze. A ja nie mam do zaoferowania ani jednej z
tych rzeczy.
Na szczęście nawał pracy nie pozwoli jej martwić się
Sebastianem i kandydatkami na przyszłą królową. Lepiej będzie o
wszystkim zapomnieć, nawet gdyby w tym celu trzeba było
wykorzystać sposób księżnej Trudy.
130
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Louise pojawiła się następnego dnia z samego rana.
- Zobaczysz, spodoba ci się tutaj - zapewniała Emma, prowadząc
kuzynkę do pokoju.
- Och, nie wątpię. Zresztą mam pewne plany. Nawet
skontaktowałam się w tej sprawie z Agathą.
Emma stanęła jak wryta.
- Co takiego? Jak ci się udało poznać Agathę? Przecież dopiero
przyleciałaś.
Louise machnęła lekceważąco ręką.
- Znasz mnie. Mam mnóstwo koleżanek. Jedna z nich chodziła z
Agathą do szkoły, więc poprosiłam ją, żeby mnie przedstawiła. Już od
jakiegoś czasu kontaktujemy się przez internet.
- To znaczy od kiedy? - spytała Emma podejrzliwie.
- No... od dwóch dni. Ale na twój temat mamy dokładnie takie
samo zdanie.
- Na mój temat? - zawołała przerażona Emma. Chyba nie było
nic gorszego niż dowiedzieć się, że przyjaciółki obgadują cię za
plecami.
- No tak - Louise uśmiechnęła się figlarnie. - Zamierzamy
zabawić się w wizażystki i popracować nad zmianą twojego
wizerunku.
- Ja się nie maluję - zaprotestowała Emma.
- Więc najwyższy czas, żebyś zaczęła.
131
RS
Louise była zdecydowaną osobą. Emma nie miała wątpliwości,
że w taki czy inny sposób kuzynka zdoła ją w końcu przekonać do
makijażu, co nie napełniało jej zbyt wielkim entuzjazmem.
Jeszcze gorzej było po południa Emma skończyła przeglądać
srebra i robiąc sobie krótką przerwę, weszła na górę sprawdzić, czy
Louise czegoś nie potrzebuje. To, co zastała w swoim pokoju,
wyglądało jak wyprzedaż używanych rzeczy.
- Przeglądamy właśnie twoje ciuchy - oznajmiła spokojnie
Louise przerażonej kuzynce. Wydawały się bardzo zaprzyjaznione z
Agathą. - Zastanawiamy się, jaki właściwie powinien być twój styl, bo
na razie sprawiasz wrażenie, jakbyś nie miała żadnego.
- Wiecie co? Nikt mnie tak nie wkurza jak ludzie, którzy mówią
innym, jak powinni się ubierać - zirytowała się Emma.
Louise wzruszyła ramionami.
- Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, jak to mówią.
- Postęp cywilizacyjny zawsze musi być poprzedzony okresem
prób i błędów - przytaknęła Agatha. - I wiąże się z niesnaskami.
- Wpadłyśmy na świetny pomysł - oświadczyła Louise. - Dziś
wieczorem zrobimy cię na bóstwo.
Emma się skrzywiła.
- Dlaczego akurat dzisiaj?
- A czemu nie? To świetny moment. Sama mówiłaś, że po
kolacji nie będziesz miała nic do roboty. Na bal nie zaproszono trzech
kobiet: ciebie, mnie i Agathy. Urządzimy sobie własną imprezę.
- I ja mam służyć za główną rozrywkę?
- A widzisz kogoś innego?
132
RS
Emma chciała zrobić wściekłą minę, ale obie dziewczyny
zachowywały się tak zabawnie, że w końcu wybuchła śmiechem.
- Wiecie, że z was wariatki?
- Przecież to świetna zabawa.
- Dobra, to wy się bawcie. - Zadarła nos z udawaną wyższością.
- Ja mam ważniejsze sprawy na głowie.
Do tych ważniejszych spraw należało ubicie sztywnej piany z
białek i przygotowanie sosu do cielęciny, ale Emma tym właśnie
najbardziej lubiła się zajmować.
Tuż przed przybyciem gości Sebastian przyszedł do kuchni,
żeby zamienić kilka słów z Henrim. Zdaniem Emmy w białym
królewskim mundurze ze złotym sznurem i epoletami prezentował się
jeszcze lepiej niż we włoskim garniturze. Prawdę mówiąc, wyglądał
jak marzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]