[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pojmować raczej niż odczuwać  zbiegła się nagle, powiadam, w jeden kłąb, w splot cha-
otycznych gestów. Najpierw Zapalenic dostrzegł zmianę. W twarzy żony. Nie wpatrywała się
już w fotografię z lat gimnazjalnych. Patrzyła przed siebie, w telewizor tak, jakby chciała cały
ekran zamknąć w rozszerzonych oczach. Krzyczała. Bez głosu. Sobą, bólem czoła, zerwany-
mi jak do lotu brwiami. Sztywnymi pasmami włosów już uniesionych czy unoszących się
właśnie?  byłby przysiągł, że widzi to, o czym się zwykle w takich sytuacjach tylko mówi:
jak jej włosy stają na głowie. Krzyczała jedno słowo: R e n i a! Nie, nawet nie poruszała
wargami. Więc jak zrozumiał? On? On miałby, zwłaszcza wtedy, w tamtej sytuacji, nie od-
czytać z twarzy żony imienia ich córki? Odwrócił się gwałtownie, zahaczył piętą o dywan,
zaklął, zachwiał się, padając klęknął na jedno kolano, już nie próbował wstać, dopełzł do po-
kręteł; palce pogubiły mu się w  kupie śrubek .
& Ekran. Migotał rozjaśniony: popielate, szare, mleczne usypiska kropek przechodziły w
strugi ni to deszczu, ni to mgły. Z usypisk wyłaniał się obraz. Dwie sylwetki.
Zdaje się, że w szamotaninie, w tym wariackim tańcu palców wśród pokręteł i guzików,
zgasił ekran, i natychmiast włączył; włączył głos, chrypiało, pojedyncze słowa rozlatywały
się w trzasku lub tonęły w buczeniu:  no tak , pomyślał,  coś specjalnie dla mnie ; wresz-
cie& Ekran. To samo. Dwie sylwetki. Renia? T a m jest ich Renia?
REPORTER; młody, o wysuniętych kościach policzkowych, profilem, z mikrofonem w
wyciągniętej ręce, zle, pośpiesznie wkomponowany w kadr;  I co pani czuła, kiedy przeczy-
tała tę& rzecz, tę wieść o własnej śmierci?  RENIA, w ciemnych okularach, w tle, o płaskiej
twarzy w tym ujęciu, w popielistym srebrze, niewyrazna; czy to jest ich Renia?; RENIA: 
Przecież ja żyję! Jak tak było można?  REPORTER:  Napisała pani do rodziców? 
RENIA:  Jeszcze nie. Czy oni mogli się o tym dowiedzieć? Nekrolog pokazano mi przed
chwilą. Nie wiem.  REPORTER; jego ręka z mikrofonem, coraz dłuższa, zajmująca od dołu
połowę ekranu; profil znika, widać teraz tylko ucho, włosy:  Ale teraz, korzystając z okazji,
chciałaby pani powiedzieć rodzicom, którzy być może panią oglądają&  RENIA; zdejmuje
okulary; jej oczy; puste, jakby były pozbawione rzęs; RENIA:  Tak, naturalnie. Korzystając
z okazji chciałabym powiedzieć swym rodzicom w Miejscowości, że żyję i czuję się dobrze. 
REPORTER:  Na zakończenie rozmowy, aby już pani nie męczyć: co pani sądzi o autorach
tego nekrologu? Pani ich potępia, prawda?  Milczenie; REPORTER zaczyna kołysać mikro-
fonem, w górę i w dół, w górę i w dół, jak gdyby tym kołysaniem chciał przyśpieszyć odpo-
wiedz; wreszcie RENIA:  Nie mogę tego zrozumieć. To straszne. Ja naprawdę nie wiem& 
REPORTER:  Po prostu brakuje na to słów?  RENIA: Brakuje słów& po prostu nie
wiem& nie wiem&
Czy to wszystko dzieje się naprawdę?
Zapalenic stał, stał o dwa kroki od ekranu, pochylony, pocierał sztywnymi palcami stłu-
czone kolano i jeżeli uświadamiał wtedy w sobie jakąś myśl, to tylko jedną: uważać, żeby nie
83
podeptać płaszcza, który zsunął mu się z ramion, gdy pełzł do pokręteł. Płaszcz rozrzucony na
podłodze, podobny do człowieka, z rękawami nad kołnierzem jak nad głową. Płaszcz i zaku-
rzone buty. Wszystko. Reszta nie istniała. Lej po bombie. Miazga. Czyż to wszystko dzieje
się naprawdę? Sztylecik do rozcinania papieru, koślawy krzyż, żona, krzyk we włosach żony,
mleczne usypiska, ból, kolano, mikrofon w wyciągniętej ręce reportera, i:  chciałabym po-
wiedzieć swym rodzicom w Miejscowości, że żyję&   czy odbywało się to na pewno w
takiej właśnie kolejności? Jedno po drugim, bez przerw? I trwa nadal? Otóż takich rzeczy nie
ma; jakiś sen, jakiś koszmar; coś takiego się nie zdarza.
 Coś&  zaczął mówić, chciał to powiedzieć żonie, a głos miał, otóż nie, nie zachryp-
nięty ani nie zdławiony: dzwięczny; sam wyczuł, iż w jasnej, czystej barwie jego głosu było
coś niestosownego; umilkł.
Na ekranie jarzyła się teraz sieć pokreślonych krzyżykami cyfr. Monotonny głos spikera
informował o wynikach losowania kuponów gry liczbowej. Fonię  prędko, energicznie!  [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl