[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie, nie udałoby się nam doprowadzić ich do samolotu - zgodziła się w
zamyśleniu.  Będziemy musieli zabrać ich na statek.
Zamknął oczy.
- Madre de Dios2, czemu się nie domyśliłem, że na to wpadniesz? - Otworzył usta i
pokiwał głową - Kate, nie możesz po prostu odbić statku i wypłynąć z portu, nie
spodziewając się spotkania z władzami. Nigdy nie udałoby ci się wypłynąć z wód
terytorialnych Castellano, oskarżyliby cię o piractwo i wszystko, co by im wpadło do
głowy.
- Jeśli mnie nawet złapią, to nic już nie pogorszy mojej sytuacji - odparła poważnie
.. Słyszałeś, jak tu traktują więzniarki.
- Właśnie dlatego nie powinnaś ryzykować utraty wolności. Kate, dlaczego nie
wyślemy Lantry'ego do Santa Isabella i nie pozwolimy mu użyć wszelkich wpływów, by
uwolnił Seiferta i jego ludzi?
Pokiwała przecząco głową.
- To by za długo trwało. Nie wolno mi zostawić ich na Maribie, jeśli istnieje szansa,
by ich stąd wydostać. Jestem teraz za nich odpowiedzialna.
- Nie możesz brać na siebie problemów całego świata, Kate. - Ciemne oczy Julia
były łagodne. - Musisz dokonywać wyboru. Jeśli zajmiemy się Seifertem i jego ludzmi,
będziemy musieli zapomnieć o cessnie. Czy uratowanie Seiferta z załogą jest
ważniejsze, niż ułatwienie Jeffreyowi wejścia w nowe życie?
- Nie, oczywiście, że nie - odparła szybko Kate. - Musimy po prostu znalezć
sposób, by załatwić obie sprawy.
Patrzył na nią ze zmęczeniem i rezygnacją.
- Jest coś prostszego? - spytał zjadliwie. - Jak się znudzisz, znajdziemy ci inny
skład kokainy do spalenia, prawda?
Zmarszczyła niecierpliwie czoło i spojrzała na niego.
- Nie żartuj, Julio, to bardzo poważna sprawa.
- O tym właśnie chcę cię przekonać - powiedział. - Zbyt poważna i niebezpieczna,
byśmy się jej podejmowali.
Oblizała nerwowo usta, wiedząc, że to nie spodoba się Juliowi.
- Myślałam o tym, żebyśmy się podzielili. - Podniosła rękę, by powstrzymać protest;
którego była pewna ze strony Julia.- To jedyny rozsądny krok, jaki możemy poczynić.
2
Madre de Dios (hiszp.) - Matko Boska. [przyp. red.]
66
Pójdę do Mariby i zastanowię się, jak wydostać kapitana i załogę z Castellano, ty
możesz zawiezć Beau do Santa Isabella i dostarczyć Jeffreyowi samolot.
- Nie - odparł stanowczo Julio. - Nie puszczę cię samej do Mariby.
- Musisz jechać - starała się go przekonać Kate - To nie będzie takie
niebezpieczne.- Nie zwróciła uwagi na jego niedowierzające parsknięcie i szybko mówiła
dalej. - Pójdę do Consuelo i poproszę, żeby pożyczyła mi motocykl brata. - Przygryzła w
zamyśleniu wargę. - W luznej kurtce i hełmie z daszkiem będę nie do rozpoznania.
- A strażnicy? - spytał Julio. - Pstrykniesz po prostu palcami i sprawisz, że znikną?
- Jeszcze nie wiem. Muszę o tym pomyśleć. W każdym razie, kiedy uwolnię
kapitana Seiferta, on pomoże mi odbić statek - powiedziała z uśmiechem. - Myślę, że
byłby bardzo dobrym piratem. Już go widzę z opaską na oku i wyszczerbionym
sztyletem w zębach.
- Jeśli zajdziesz tak daleko - rzekł Julio. - Z pewnością nie uda ci się. Nie mogę ci
na to pozwolić, Kate.
Zachmurzyła się.
- Nie masz wyboru, Julio - odparła spokojnie. - Będzie dokładnie tak, jak
powiedziałam. To jedyny sposób, by pomóc załodze i Jeffreyowi.
- Nie - rzekł stanowczo Julio.
- Tak - powiedziała z podobnym uporem Kate. - Jeśli nie chcesz tego zrobić dla
innych powodów, traktuj to jako spłatę długów. - Przerwała celowo na chwilę. -
Salwador, Julio. - Kate, nie rób tego - powiedział tonem niemal błagalnym. - Nie zmuszaj
mnie, by ci na to pozwolił.
Bitwa była wygrana. Miał to wypisane na twarzy. %7łałowała tylko, że nie zdołała
przekonać go w inny sposób. Uśmiechnęła się z wysiłkiem.
- Nie przejmuj się, wszystko się uda.
- Naprawdę? Chciałbym być tak pewien. Masz to zamiar zrobić dziś wieczorem?
Przytaknęła.
- Nie ma sensu czekać. Być może uda mi się ich zaskoczyć.
Zniecierpliwiony zaklął dosadnie po hiszpańsku.
- Mówisz, jakbyś dysponowała eskadrą komandosów, a nie była samotną kobietą.
To szaleństwo. Jestem szalony, że ci na to pozwalam.
- Pozwalasz? - rzekła ostro. - Myślałam, że wybiłam ci z głowy tego rodzaju
arogancję.  Wciąż miał zachmurzone czoło, poczuła teraz wyrzuty sumienia. Jej
staremu przyjacielowi trudno było się z takim faktem pogodzić, podobnie jak jej samej
byłoby niełatwo w identycznej sytuacji. - Posłuchaj, jeśli ci to pomoże, możesz poczekać
do wieczora, zanim polecisz z Beau na Santa Isabella. Kiedy będziemy na pokładzie
"Searchera" przekażę ci przez radio, że jesteśmy bezpieczni.
- Bezpieczni? Masz na myśli, zanim Guardia Costa ...
67
- Być może to się nie zdarzy .. Przerwała mu. - Dobrze. Gdzie zostawiłeś motocykl
Manuela?
- Na skraju lasu, niecały kilometr od drogi, która prowadzi do wioski Consuelo 
odpowiedział niechętnie Julio. - Poproś Consuelo o wszystko, w czym ci może pomóc. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl