[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardziej podekscytowana myślą o tym, co Czeka ją
w niedalekiej przyszłości.
Prawie nie zwracała uwagi na to, co robią pozostali
goście diuka. Pragnęła jedynie patrzeć na morze,
błękitne jak suknia Madonny, na odległy brzeg, by
ujrzeć po raz pierwszy w życiu Afrykę.
Wszystko było tak cudowne, że jej twarz płonęła
z emocji, aż obecni na jachcie panowie spoglądali na
nią z czułością, jaką darzyliby rozentuzjazmowane
dziecko.
Bettina przyłapywała się na tym, że coraz trudniej
jej słuchać lamentów na temat slumsów i budzących
litość opowieÅ›ci o zaniedbanych staruszkach i dzie­
ciach, które nie mogą chodzić do szkoły.
Wyrzucała sobie, że przeważnie, kiedy lord Eustace
94 
jej czytaÅ‚ lub coÅ› opowiadaÅ‚, nie mogÅ‚a siÄ™ skoncen­
trować na jego słowach.
Powinnam siÄ™ bardziej przejmować tymi sprawa­
mi  myślała.
Jednak przepełniała ją tak niepohamowana radość,
że miała ochotę śpiewać i tańczyć, wyciągać ramiona
do mew wirujÄ…cych wokół masztów lub do plus­
kających w wodzie morświnów, które czasami udało
jej siÄ™ dostrzec.
Nie miaÅ‚a okazji rozmawiać z diukiem na osobno­
Å›ci. Lady Daisy pilnowaÅ‚a tego, aż do przedwczoraj­
szego wieczoru. Wtedy to, kiedy panie udały się do
łóżek, a panowie trwali przy stolikach karcianych,
Bettina wymknęła się na pokład.
Bała się, że lord Eustace może ją zobaczyć i pójść za
niÄ…, dlatego trzymaÅ‚a siÄ™ w cieniu nadbudówki, dopó­
ki nie dotarła na dziób statku.
OparÅ‚a siÄ™ o porÄ™cz i patrzyÅ‚a na bajecznie fos­
foryzującą wodę i na gwiazdy jaśniejące nad jej głową,
które nadawaÅ‚y niebiosom wyglÄ…d olbrzymiego Å›wiet­
lanego Å‚uku.
Ponieważ byÅ‚o caÅ‚kiem ciepÅ‚o, staÅ‚a tam przez dÅ‚uż­
szy czas, głęboko poruszona pięknym widokiem, który,
jak pomyślała, niósł jej jakieś tajemne przesłanie.
Nagle, tuż obok niej, odezwaÅ‚ siÄ™ gÅ‚os, który na­
tychmiast rozpoznała.
 Wiedziałem, że w żaden sposób nie będziesz
mogła się temu oprzeć.
Nie odwróciła głowy, ale była pewna, że to diuk
stanął obok niej. Opierał się o poręcz, tak że ich
ramiona się dotykały.
 95 
 Tu jest cudownie  powiedziała przyciszonym
głosem.
 Co przez to rozumiesz?  zapytał.
Nie odpowiedziała, więc po chwili dodał:
 Taki widok zazwyczaj sprawia, że ludzie czują
siÄ™ mali i samotni.
W jego głosie zabrzmiała nuta cynizmu. Bettina nie
mogÅ‚a wiedzieć, że wypowiedziaÅ‚ zdanie, którym ko­
biety niezmiennie proszą o uścisk jego ramion i dotyk
ust, mające rozproszyć ich samotność.
 Ja tego nie czuję  odparła Bettina.
 Nie?
 Ten widok nastraja mnie do refleksji nad ży-
ciem, które jest wielkim przywilejem, wręcz cudem.
Pomyślała, że nie zrozumiał, więc wyjaśniła: ;
 Naukowcy twierdzą, że na każdej z tych gwiazd
może istnieć inny świat, inne życie i kiedy patrzę
w górę, myślę, jak cudownie jest żyć i być tutaj.
Odrzuciła głowę do tyłu i owal jej twarzy zarysował
się na tle ciemności, a światło gwiazd posrebrzyło jej
włosy.
Diuk stał bez ruchu wpatrując się w nią.
 I ten nieznany ogromny świat nie sprawia, że
czujesz się jak pyłek na wietrze?
Bettina potrząsnęła głową.
 Nie, to mi raczej przypomina historię człowieka,
który pytał Buddę, ile razy się odrodzi. Czy pamięta
pan tę przypowieść?
 Nie, opowiedz mi jÄ….
 Budda  zaczęła Bettina  siedziaÅ‚ pod ogrom­
nym bananowcem, a jak pan zapewne wie, drzewo
 96
bananowe ma wiÄ™cej liÅ›ci niż jakiekolwiek inne. Pew­
nego razu zbliżyÅ‚ siÄ™ do niego jakiÅ› mężczyzna i po­
prosił:  Powiedz mi, Panie, ile wcieleń przeżyję, zanim
zdobędę wieczną mądrość". Budda pomyślał chwilę,
po czym rzekł:  Tyle, ile liści na tym drzewie".  Tylko
tyle!"  zawołał mężczyzna z nieprawdopodobną
radością w głosie.  To wspaniale!"
Diuk roześmiał się cicho.
 A więc spodziewasz się, że będziesz jeszcze żyła
w wielu wcieleniach?
 Myślę, że dowiedzieć się tego można jedynie
żyjąc w jakimś wcieleniu. Dlatego samo życie jest tak
wielkim przywilejem  odpowiedziała Bettina. 
Właśnie w to wierzą buddyści. Zresztą to się wydaje
logicznym wytÅ‚umaczeniem tego, że możemy siÄ™ dos­
konalić duchowo, aby dotrzeć do zródła prawdy.
 Mam nadzieję, że jest to możliwe  powiedział
diuk.  I że ostatecznie kiedyś do niej docieramy.
Powiedziawszy to odszedł, a Bettina nawet nie
odwróciła głowy, żeby za nim popatrzeć. Wciąż była
zwrócona w stronę gwiazd.
Tego ranka pragnęła jedynie odrobiny sÅ‚oÅ„ca. Oba­
wiała się, że uroczystości mogą się nie udać z powodu
zÅ‚ej pogody. Kiedy jednak wyskoczyÅ‚a z łóżka i pode­
szła do iluminatora, zobaczyła, że na niebie nie ma ani
jednej chmurki.
Poprzedniej nocy dopłynęli do Port Saidu, gdzie od
tygodnia statki gromadziły się na wielkie święto.
Zbudowana na tÄ™ okazjÄ™ przystaÅ„, leżąca po Å›ród­
ziemnomorskiej stronie Przesmyku Sueskiego, była
zatłoczona.
7  Znak miłości 97 
OkoÅ‚o osiemdziesiÄ™ciu statków, ozdobionych kolo­
rowymi proporcami powiewajÄ…cymi na masztach, sta­
Å‚o na redzie. Flagi prawie wszystkich krajów uprawia­
jących żeglugę morską łopotały na wietrze.
Bettina szybko się ubrała i pospieszyła na pokład,
aby nic nie stracić z widowiska, które, czego była
pewna, oczarowałoby nawet lorda Eustace'a, chociaż
za nic by się do tego nie przyznał.
Wkrótce dołączyła do niej reszta gości. Kilka minut
przed ósmą lśniący, czarny jacht pojawił się w ich polu
widzenia. Powiewały na nim barwy Francji. Bettina
domyśliła się, że to L'Aigle.
Na mostku kapitańskim była kobieta, w której
Bettina rozpoznała cesarzową Eugenię, obok niej stał
starszy mężczyzna w czarnym fraku  monsieur
Ferdynand de Lesseps.
Płynęli w szpalerze utworzonym przez wszystkie
pozostałe statki, wśród huku dział z nabrzeżnych
baterii i okrętów wojennych.
Cesarzowa uśmiechała się i machała chusteczką
wiwatujÄ…cemu tÅ‚umowi. OsÅ‚oniwszy oczy przed ost­
rym egipskim słońcem, dokładnie przyglądała się
gawiedzi zebranej na brzegu.
Byli tam robotnicy i żołnierze egipscy, beduini
i szlachta turecka. Czarni ludzie z Sudanu i biali
z caÅ‚ej Europy. %7Å‚eglarze greccy i inżynierowie francus­
cy stali obok kupców z Syrii, pustynnych Tuaregów
z osłoniętymi twarzami, Ukraińców w kaftanach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl