[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak głośne, drażniące, że zupełnie skutecznie wtórowało wszystkim odgłosom w hallach,
rejwachowi i grzmotowi silników na zewnątrz, a nawet chwilami górowało. Próbowałem się
ratować, byle jak...
 Can I help you?  Czy mogę pani w czymś pomóc?  spytałem kształtnej pani w średnim
wieku dzwigającej dwie walizki. Zaprzeczyła energicznie głową. Osłabiony poszukałem miejsca na
szerokiej, wyginanej ławie ze średniowiecznym oparciem. Miałem wypocząć, dowoli zatrudniając
się i planowo gubiąc się w rozbełtanym wirowisku ludzkim, Dispeczer karta-
236
237
czowymi informacjami a zegar wskazówką ciągle omijali Hawanę, ku której się kierowałem.
Dlaczego tyle baskijskich beretów? Uciekają przed falangistowskimi łapaczami? Niebawem proces
przeciw grupie narodowych rewolucjonistów Euzkadi. Ale przewiezli ich do Burgos. Aaknąłem
potępiających odruchów w sobie. Chwyciło na moment. Przeszkadzały oczyska pięknego faktu
ludzkiego. Jeszcze nawinęła się jedna taka ubrana czarno i z czerwonymi wypustkami, niby
torreador, tylko że w obcisłych butach z żółtego tworzywa i wysmarowana farbami jak nieboskie
stworzenie. Przy niej drugi potwór, w portkach niby balony, w których telepało się sto dwadzieścia
kilo, wyfio-kowana na niebiesko od brwi po długachne pazury, w lewej dłoni szpicruta z niebieskim
kutasikiem z główką pod serdecznym palcem. Poznać po słowach, że Amerykanka, zaharowała
męża na śmierć i teraz przyjechała wydawać dolary pod słońcem. Zapamiętałem się w
poczwarności niewyżycia niewieściego, tego było mi trzeba  przykryć uniesienia. Lecz oto przez
maleńką szczelinę wcisnęło się wspomnienie, którego w ogóle nie mogło być. Uśmiechnąłem się
pobłażliwie, lekko, lecz wyszło chyba mocno, że zaczerwieniłem się z daleka, przez mgłę.
Widziała? Kogo? Usiłowała się także uśmiechnąć, lecz sprzeciwiłem się... Nie, nie zakocham się!
Myśli jak strzały runęły na biedniutko ubraną kobietę w średnim wieku, której trzymała się za fałd
sukni jeszcze biednej ubrana dziewczynka. Córeczka? Mama dzierżyła w ręku niedużą wytartą
walizkę, a w drugiej bilet  Iberii". Na pewno jadą odwiedzić męża i tatę we Francji lub w NRF,
albowiem z pięknej ojczyzny wygnało go brzydkie bezrobocie. Będę miał temat do reportażu
opartego na kontrastach. Hiszpański Balcer u bauera lub w grubie... Tysiące czytelników w Polsce
będzie się czuło uratowanych od złego losu. Odpręży-
łem się narodowo, nerwy już już ułożyłyby się do wypoczynku, gdyby jedno takie czarne diablę nie
krzyknęło  Habana, Habana... Tłum w rozległej recepcji roztrajkotał się, natomiast zegar na
ścianie milczał w sprawie Hawany, wiadomo było, że coś dokręcano w samolocie  Cubana",
dispeczer oniemiał złośliwie, na wet napastowany milczał, i wtedy rozwarła się dla mnie istna
przepaść bez ratunku, albowiem wśród zgiełku wytrysnął głos dziewczyny spod Museum del Prado,
jakby znany od lat, nawoływał do spokoju,  Cubana" jeszcze nie poleci, rozległo się zgodne
wołanie  a kiedy?  odpowiadało miękkie dzwonienie głosu dziewczyny, dla mnie
przeznaczone, albowiem tłum nie reagował, brzegi skłębionych żywiołów rwały się niewdzięcznie,
i tylko ja czułem wdzięczność, zanurzając się w miękkie dzwonienie. Wsiąkłem. Wielkie i różowe
zasłony tamowały wejście do restuaracji, mógłbym się napić piwa lub aperitifu. Byłem poświęcony
miejscu, do którego płynęło srebrne dzwonienie... Kiedy, kiedy? Tłum jak nakręcony mrugał
mokrymi od złości powiekami. Machał bez przerwy rękami. Kiedy? Kiedy? Idioci. Przecież nie o to
chodzi! Upominał się o siebie stary dobrowolny wyrok głoszący, że nie wolno mi się zakochać i
zaczynałem mu nie wierzyć. Albowiem widziałem już nie tylko oczy dziewczęce, ale całość
obnażoną i uosobioną w moim zachwycie, jak podpełza na dwóch łapkach.
II I tak już zostaÅ‚o. W samolocie udawaÅ‚em, że patrzÄ™ Y¦ przez szybki na fasadowe, wyschniÄ™te
lotnisko i ria płowe wzgórza z łatkami mizernej zieleni. Widziałem przecież zupełnie coś innego, to
było przejrzyste. Tym bardziej budziłem niepokój, że usiadłem na przejściu z trapu, chociaż dalej
dość było wygodnych miejsc w obie strony. Jakbym nie miał siły zrobić kilka kroków na prawo
czy lewo. A może wyczerpałem się? Cztery
238
239
stewardesy równie pieczołowicie nalewały w kieliszki koniak, gdy tylko samolot osiągnął
przepisową wysokość, i nieumówione skierowały się do mnie. Cztery spieszyły jakby na ratunek.
Odmówiłem. Została TA. Ale momentalnie przegnał ją władczym spojrzeniem kierownik pojazdu w
białej koszuli i czarnym krawacie spiętym dużą broszką, Wszystkie musiały ubrać liliowe fartuszki.
Sposobiły się do podawania obiadu. Zawonia-ło mięsem z zebu. I tym razem odmówiłem. Dlaczego
denerwowałem się?
W przejściu przy lodówce i zmywaku dyrygował kierownik, przystojny i dobrze zbudowany, ze
spój rżeniem doświadczonego mężczyzny. Kawał chłopa. Wypełniał tylko swoje obowiązki, czujnie
wskazywał cele dziewczętom. Rzeczowy. Ale prześmiech rozdymał mu nozdrza.
Samoapel do rozsądku nie skutkował, ośmieszyłem się, ponieważ zacząłem krzyczeć wewnątrz
siebie, wtedy przysiadł się do mnie ksiądz, autentyczny. Zwiędły, dobroduszny, łysy i z
kosmyczkiem nad czołem. On mnie udobruchał, nie tylko dzięki podobieństwu do owego szperacza
z kawiarni madryckiej. Po prostu ubawiła mnie łatwizna, z jaką księża pragną zbawiać i nawracać
lub tylko pocieszać strapione dusze ludzkie. Jakby udawało im się jednym gestem podnieść zasłonę
tajemnic i szyfrów, których człowiek przez całe życie nie jest zdolny rozwikłać. Zadufki...
ponieważ całe pokolenia biedoty ludzkiej powierzały wszystkie bóle i nadzieje poświęcanym
głowom. Oto chrząknął... i  Segun su opinion... Jaki człowiek jest brzydki? !  O prawdę
chodzi czy o konwersacjÄ™?
 O konwersacjÄ™.
 Brzydki jest człowiek z zadartym nosem. Con na-vis roma...
 Nie. Brzydki jest człowiek smutny.
 Dlaczego?
 Bo widocznie niczego nie kocha. Nic mu nie rozjaśnia przyszłości.
 Nie trafił ksiądz... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl