[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przede wszystkim dlatego, by poznała jego przyjaciół. Doskonale
pamiętała, że policjanci nawet po pracy najchętniej przebywają w
towarzystwie innych policjantów. Jej rodzice przyjaznili się prawie
wyłącznie z kolegami ojca i z ich rodzinami. Na pewno z Philipem jest
podobnie.
Piątek był już za kilka dni, bardzo trudno będzie znalezć kogoś na
zastępstwo w szpitalu. Są przecież wakacje i większość koleżanek Carli
wyjechała na urlopy. Postanowiła, że rozmawiając we wtorek z
Philipem, posłuży się tym argumentem, żeby mieć trochę więcej czasu
na podjęcie decyzji, co robić dalej.
- Wiesz już, co mu powiesz? - zapytała Nancy we wtorek
wieczorem, wnosząc do pokoju spakowane walizy. Z ostatniego
spotkania z Cliffem wróciła przekonana, że teraz wie już na pewno, co
czuje do Eduarda. Kiedy poprosił ją znowu, żeby przyjechała do
Meksyku na spotkanie z jego rodzicami, nie wahała się ani chwili i
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
przyjęła zaproszenie.
- Nie - odpowiedziała Carla z żalem. - Obawiam się, że Philip
wciągnie mnie w swoje życie krok po kroku i zanim się obejrzę,
będziemy po ślubie, a ja nie będę w ogóle wiedziała, jak to się stało.
- On chyba naprawdę na to liczy.
- Wiem. - Carla przygryzła dolną wargę. Była w rozterce. Philip
może zadzwonić w każdej chwili, a ona wciąż nie wie, co mu
powiedzieć. Jeśli oznajmi wprost, że nie przyjedzie na zawody, znów jej
zarzuci, że chowa głowę, w piasek, bo jest tchórzem, I będzie miał rację.
Jeśli się zgodzi, nie będzie już mogła zatrzymać biegu wydarzeń. Philip
osiągnie to, do czego konsekwentnie zmierza. Był już w Seattle i wdarł
się w jej życie. Grał z dziadkiem w warcaby, poznał rodziców, był u nich
na kolacji. Przestała czuć się bezpiecznie. Zbliżał się do niej krok po
kroku, więc niedługo może już nie być dla niej ucieczki.
Kiedy zadzwonił telefon, szczęśliwa i podekscytowana Nancy była
już w drodze na lotnisko. Carla przez kilka sekund, zanim zdobyła się na
odwagę, by wziąć do ręki słuchawkę, patrzyła na dzwięczący aparat.
- Halo. - Jej głos był niezwykle przygnębiony, mimo że bardzo się
starała, żeby tak nie było.
- Kochanie, co się stało? - zapytał z niepokojem Philip. Te ciepłe,
pełne uczucia i troski słowa natychmiast wzruszyły ją do łez.
- Nie przyjedziesz - domyślił się, zanim zdążyła mu odpowiedzieć.
- Ja... Ja nie wiem. W piątek jest zawsze dużo pracy w szpitalu i
znalezć kogoś, kto mógłby mnie zastąpić, nie będzie...
- Nie chcesz przyjechać - przerwał jej niecierpliwie.
- Nie o to chodzi. - Carla oparła się o blat kuchenny i w poczuciu
klęski zamknęła oczy. - Jest za wcześnie na to, żebym do ciebie
przyjeżdżała. Wydaje mi się, że jeszcze nie jestem gotowa.
- Na co? Na zawody kajakarskie? - warknął. Był tak wściekły, że
Carla wręcz czuła, jak od jego gniewu drżą druty telefoniczne.
- Powiedziałeś, że dasz mi trochę czasu, a teraz od razu przypierasz
mnie do muru. To nie jest uczciwe, Philipie. Nie masz prawa zmuszać
mnie do tego, żebym robiła coś, na eo nie jestem jeszcze gotowa i z
czym nie będę mogła sobie poradzić.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie poradzisz sobie na spotkaniu z
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
moimi przyjaciółmi?
- Nie wiem! - krzyknęła Carla.
Nagle zapadłą nieprzyjemna cisza. Carla w popłochu szukała jakichś
słów, które zapewniłyby go ojej uczuciach, ale nie mogła nic wymyślić.
Może Philip również szukał takich słów. Minęła minuta, a oni wciąż
milczeli, ale żadne nie chciało odłożyć słuchawki. Wreszcie Carla
usłyszała po drugiej stronie głęboki oddech.
- W porządku, nie będę cię już ponaglał. Obiecałem ci cierpliwość.
Jeśli się zdecydujesz na przyjazd, zadzwoń do mnie. - Poznała po tonie
jego głosu, że jest urażony i zrezygnowany. - Możesz mnie nie zastać w
domu, bo po pracy będę trenował z resztą załogi. - Wyraznie chciał, żeby
wiedziała, dlaczego nie ma go w domu. - Jeśli mnie nie złapiesz
telefonicznie, będę na ciebie czekał w piątek między siódmą a dziewiątą
wieczorem w motelu nad jeziorem. Jest tylko jeden motel przy głównej
ulicy miasta. Znajdziesz bez trudu. Jeśli nie przyjedziesz, nie będę miał
pretensji.
- Zadzwonię do ciebie przedtem - powiadomiła przez zaciśnięte
gardło.
- Będę zobowiązany.
Znowu zapanowała cisza, znowu żadne z nich nie chcia-ło skończyć
rozmowy.
- Mam dobre wiadomości o Nancy - powiedziała w końcu Carla. -
Poleciała do Meksyku, żeby poznać rodzinę Eduarda. Wszystko między
nimi układa się tak do-brze, że nie zdziwiłoby mnie wcale, gdyby Nancy
wróciła z zaręczynowym pierścionkiem na palcu.
- Ty mogłabyś też - stwierdził z żalem Philip i Carla uznała, że nie
powinna się w ogóle odzywać. Mówić o szczęściu Nancy i Eduarda w
sytuacji, kiedy sami mają tyle problemów, było nietaktem i głupotą.
- Wiem.
- Ale ty nie jesteś jeszcze gotowa, czy dobrze cię zrozumiałem?
- Dobrze - odpowiedziała smutno.
Znów powróciła pełna napięcia cisza, aż wreszcie Philip odezwał się
głosem, w którym nie było już gniewu.
- Eduardo jest wartościowym człowiekiem. Ty też, dodała w
myślach Carla.
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
- Więc oni mogą się pobrać?
- Myślę, że tak - starała się, aby jej głos brzmiał jak najweselej. -
Nancy ma szczęście. - Gdy tylko wypowiedziała te słowa, już chciała je
cofnąć. - Philip - starała się jakoś ratować sytuację - wcale nie to miałam
na myśli.
- Problem polega na tym, że powiedziałaś dokładnie to, co masz na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl