[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dobytku unosząc tylko to, co komu wpadło w rękę.
Powietrze było cię\kie od podlanych winem rozmów. Morgon zaczął się przepychać w
głąb izby, kierując się na dolatujący stamtąd tubalny, donośny głos:
- Dwadzieścia lat - huczał mę\czyzna. - Dwadzieścia lat przemieszkałem naprzeciwko
tego miejsca. Sprzedawałem w swoim sklepie eleganckie tkaniny i futra ze wszystkich stron
królestwa i ani razu nie zauwa\yłem w ruinach tej staro\ytnej szkoły niczego podejrzanego,
mo\e czasem tylko przemknął jakiś cień, który nie wiadomo skąd się brał. A\ tu naraz, pewnej
nocy, kiedy do pózna ślęczałem nad księgami rachunkowymi, widzę, \e w niektórych
powybijanych oknach pali się światło. śaden człowiek nigdy nie zapuszczał się w te ruiny,
choć powiadają, \e skarbów tam co niemiara - to miejsce cuchnęło katastrofą. I to mi wystar-
czyło. Załadowałem na wóz cały towar, jaki miałem na składzie, zostawiłem swoim dostawcom
wiadomość, \e jak coś dla mnie mają, to niech mnie szukają w Caithnard, i wziąłem nogi za
pas. Jeśli w tym mieście zanosi się na kolejną wojnę czarodziejów, to ja wolę ją przeczekać w
drugim końcu królestwa.
- W Caithnard? - spytał z niedowierzaniem inny kupiec. - Kiedy północną połowę
wybrze\a Ymris trawi wojenna po\oga? W Lungold są przynajmniej czarodzieje. Caithnard ma
tylko kramarzy z rybiego targu i studentów. Ani martwą rybą, ani ksią\ką bronić się nie da.
Opuściłem Caithnard. Udaję się na bezdro\a; za pięćdziesiąt lat mo\e wrócę.
Do Morgona podszedł karczmarz i dalszy ciąg rozmowy utonął w ogólnym gwarze.
- Co podać, panie? - spytał usłu\nie karczmarz.
Morgon zamówił piwo. Pochodziło z Hed i skutecznie przepłukało mu gardło z kurzu
stu przebytych mil drogi. Pijąc je, przysłuchiwał się innym rozmowom; zainteresowało go to,
co mówił jakiś przekupień o zgorzkniałej twarzy:
- To przez tę przeklętą wojnę w Ymris. Połowa kmieci z Ruhn musiała oddać armii
swoje konie - potomków bojowych rumaków z Ruhn, których u\ywali w charakterze koni
zaprzęgowych. Król ma, co prawda, własne stada na Wichrowej Równinie, ale płaci krwawą
cenę za pata w tej wojnie. Jego rycerze kupują teraz ka\dego konia, jakiego im się zaoferuje,
tak samo kmiecie. Nikt ju\ nie pyta, skąd koń pochodzi. Od wyjazdu z Caithnard moich wozów
co noc pilnują uzbrojone stra\e.
Morgona ogarnął nagle niepokój o Raederle i konie. Odstawił pusty kufel. Siedzący
obok kupiec zapytał o coś przyjaznie; odburknął mu coś w odpowiedzi. Miał ju\ wstać i wyjść,
kiedy nagle usłyszał swoje imię.
- Morgon z Hed? Słyszałem, \e zjawił się podobno w Caithnard przebrany za studenta.
Zniknął, zanim Mistrzowie zdołali go rozpoznać.
Morgon rozejrzał się ukradkowo. Wokół dzbana z winem zgromadziła się grupka
muzyków.
- Był w Anuin - powiedział dudziarz, ścierając ślinę ze swojego instrumentu. Potoczył
wzrokim po twarzach towarzyszy. - Nie słyszeliście o tym? Dopadł wreszcie harfistę
Najwy\szego w Anuin w królewskiej sali tronowej...
- Harfista Najwy\szego - powtórzył z goryczą tyczkowaty młodzieniec obwieszony
kolekcją bębenków. - I co na to Najwy\szy? Człowiek traci swoje ziemwładztwo, zostaje
zdradzony w imieniu Najwy\szego przez harfistę, który oszukał wszystkich królów królestwa,
a Najwy\szy nie kiwnie nawet palcem - jeśli go w ogóle ma - by wymierzyć sprawiedliwość.
- Gdyby mnie ktoś pytał - wtrącił się śpiewak - to bym mu powiedział, \e \adnego
Najwy\szego nie ma. Wymyślił go Zało\yciel Lungold.
Zamilkli na chwilę. Zpiewak mrugał nerwowo, nie wiedzieć czemu przestraszony
własnymi słowami, tak jakby przywidziało mu się nagle, \e Najwy\szy stoi nad nim z kuflem
piwa w dłoni i przysłuchuje się rozmowie.
- Ale nikt cię nie pytał - warknął inny śpiewak. - Przestańcie mielić po pró\nicy
ozorami. Chcę posłuchać, co się wydarzyło w Anuin.
Morgon odwrócił się, \eby wstać, ale przytrzymała go czyjaś dłoń. Kupiec, który przed
chwilą go zagadywał, powiedział powoli, z zakłopotaniem:
- Ja ciebie ju\ gdzieś widziałem. Mam twoje imię na końcu języka, znam je... kojarzysz
mi się z deszczem...
Morgon poznał go teraz; z tym samym kupcem rozmawiał dawno temu w deszczowy
jesienny dzień w Hlurle, dokąd trafił po opuszczeniu Herun.
- Nie wiem, o czym mówisz - burknął opryskliwie. - Od tygodni nie spadła kropla
deszczu. Zabierzesz tę rękę czy mam z nią wyjść?
- Panowie, panowie - wymruczał karczmarz. - śadnych awantur pod moim dachem.
Kupiec wziął z tacy dwa kufle i jeden postawił przed Morgonem.
- Bez urazy. - Wcią\ studiował z zainteresowaniem twarz Morgona. - Porozmawiaj ze
mną chwilę. Mieszkam w Kraal i od miesięcy jestem w podró\y. Brakuje mi...
Wyrywając mu się, Morgon potrącił łokciem kufel. Piwo chlusnęło na stół i ściekło na
podołek jakiemuś handlarzowi koni, który z przekleństwem na ustach zerwał się z miejsca. Coś
w twarzy Morgona - malująca się na niej władczość, a mo\e desperacja - kazało mu
powściągnąć pierwszą złość.
- Nie godzi się tak traktować dobrego piwa - burknął ponuro. - Ani tego, który je stawia.
Jak udało ci się do\yć tego wieku, skoro bez powodu wszczynasz burdy?
- Zpieszę się - warknął Morgon. Rzucił na stół monetę i wyszedł w zapadający
zmierzch. Własna obcesowość napełniała go niesmakiem. Szedł szybko przez las, przeklinając
dłu\ącą się drogę, kurz, gwiazdki na swym czole, i wszystkie cienie wspomnień, przed którymi
nie mógł uciec.
Omal nie minął obozu. Zatrzymał się oszołomiony. Raederle i koni nie było.
Przemknęło mu przez myśl, \e mo\e uraził ją czymś tak, \e postanowiła zabrać oba
wierzchowce i wracać do Anuin. Ale juki i siodła le\ały tam, gdzie je rzucił; nie dostrzegał
\adnych śladów walki - stratowanych liści czy osmalonych korzeni drzew. I nagle usłyszał jej
wołanie. Brnęła z drugiego brzegu przez płytką w tym miejscu rzekę. Twarz miała zapłakaną.
- Morgonie, kiedy brałam z rzeki wodę, przemknęło obok mnie dwóch jezdzców. Omal
mnie nie stratowali. Byłam taka zła, \e zorientowałam się, i\ odje\d\ają na naszych koniach,
dopiero kiedy byli ju\ na drugim brzegu. I wtedy...
- Puściłaś się za nimi w pogoń? - spytał z niedowierzaniem.
- Myślałam, \e znalazłszy się między drzewami, zwolnią. Ale oni pognali galopem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl