[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głowy? Nie kochał jej przecież, nie wolno mu było pokochać.
Spróbował zwiększyć dystans, ale mu nie pozwoliła, przesunęła się w
ślad za nim. Poruszony, ponownie zawiesił wzrok na jej twarzy.
Wyglądała przepięknie. Lecz pod opuszczonymi powiekami
błyszczały łzy. Ten widok na nowo obudził wyrzuty sumienia. Nie
chciał, żeby przez niego płakała. Delikatnie odgarnął z czoła niesforny
lok.
- Sprawiłem ci ból? - spytał.
- Nie, skądże.
- To dobrze - powiedział zbyt pospiesznie. Wolał nie dociekać
powodu jej łez. Przeczuwał, że nadmiar szczerości grozi nadmiernym
zaangażowaniem. Nie potrzebował takich komplikacji. Planował
94
R S
rychłe rozstanie. Lecz nie powstrzymał pokusy pogładzenia
aksamitnej skóry. Z zachwytem przesunął palcami po kuszących
wypukłościach. - Jutro zabiorę cię do Anglii - oznajmił nagle.
Propozycja mile ją zaskoczyła. Miała nadzieję, że znajdzie czas,
żeby odwiedzić ojca.
- W interesach? - spytała.
- Nie. Pójdę z tobą do twojego szefa, zdementuję pogłoski o
rychłym ślubie. Wyjawię mu całą prawdę.
- Naprawdę zrobiłbyś to dla mnie?
- Ten awans wiele dla ciebie znaczy. Zapracowałaś na niego,
lecz zostałaś odsunięta z mojego powodu. Przynajmniej tyle
powinienem dla ciebie zrobić.
Saskia nie podzielała jego zdania. Uważała, że mógłby zrobić
znacznie więcej. Ale co? Czego się po nim spodziewała? Miłości?
Dotrzymania wyrażonych publicznie zobowiązań? Małżeństwa? Nie,
wcale tego nie chciała.
Czy na pewno?
W każdym razie nie była już naiwną nastolatką. Nie pozostało
jej nic innego niż przejść do porządku dziennego nad tym, co się stało,
i zacząć patrzeć w przyszłość. Lecz ani dotyk gorących dłoni, ani
widok oczekujących na następny pocałunek ust nie sprzyjały snuciu
planów. Wkrótce przestała myśleć, tylko odczuwała. Posadził ją na
sobie, pozwolił dyktować rytm. Saskia brała i dawała całą siebie,
inaczej niż za pierwszym razem, nie tak gwałtownie jak poprzednio.
Smakowała tę miłość, tak jak sobie wymarzyła przed laty.
95
R S
Miłość? Niestety tak. Nie zasługiwał na nią, ale serce nie sługa.
Kochała go wbrew sobie, nie tylko ciałem, lecz całym sercem, które
raz po raz boleśnie ranił. Dlatego tak skwapliwie wzięła to, co dawał,
bo na nic więcej liczyć nie mogła.
Po szalonej nocy nastąpiło błyskawiczne przebudzenie. Do
Londynu dotarli wieczorem, zjedli kolację w hotelowej restauracji.
Zaraz po przylocie Aleks zadzwonił do Rodneya Kriega, który wyraził
zgodę na spotkanie następnego ranka. Na popołudnie Saskia
zaplanowała wizytę u ojca. Na razie czekała na powrót Aleksa, który
wyszedł, by do kogoś zadzwonić. Obracając kieliszek wina w dłoni,
patrzyła niewidzącym wzrokiem przez olbrzymie okna na Regent's
Park. Gdyby dostała wymarzony awans, spędzałaby każdy wolny
dzień z ojcem. Wyrzuciłaby wreszcie z serca i pamięci człowieka,
który go zrujnował. Czuła wstręt do siebie, że oddała mu duszę i ciało.
Rano na widok własnego odbicia w lustrze dostała mdłości.
Na szczęście wyglądało na to, że Aleks z równym utęsknieniem
wyczekuje rozstania. Prawdopodobnie dlatego przyleciał do Londynu,
żeby pomóc jej uzyskać upragnione stanowisko. Spełnił to, co uważał
za swój obowiązek, żeby mieć ją z głowy.
Aleks wrócił do stolika. Z niepewnym uśmiechem przeprosił, że
zostawił ją samą na tak długo. Wbrew wcześniejszym przemyśleniom
Saskia odwzajemniła uśmiech. Pozostała im tylko jedna noc.
96
R S
Po co ją psuć? Aleks chyba doszedł do tych samych wniosków.
Wyjął z kubełka z lodem butelkę szampana, napełnił kieliszki, uniósł
swój do góry.
- Za twój sukces. Nie wątpię, że go odniesiesz. Dostaniesz to, o
czym marzysz.
Stuknęły kryształowe kieliszki. Saskia nie odczuwała radości.
Sama nie do końca wiedziała, czego pragnie.
- Co chciałabyś robić po południu? - wyrwał ją z zadumy głos
Aleksa. - Popłynąć na wycieczkę statkiem, a może obejrzeć jakąś
galerię?
- Nie, dziękuję, mam inne plany. Odwiedzę tatę.
Aleks zamarł w bezruchu z kieliszkiem przy ustach. Potem
powoli odstawił go na stół.
- Twój ojciec mieszka w Londynie? Od kiedy? Saskia
wyzywająco popatrzyła mu w oczy.
- Myślałeś, że zostaniemy w Sydney po tym, jak go zniszczyłeś?
Kiedy dostałam stypendium w Londyńskiej Akademii Ekonomicznej,
zabrałam go ze sobą, żeby zaczął żyć na nowo.
- I co? Zaczął?
Saskia wychwyciła w jego głosie gniewną nutę. Posmutniała.
Nerwowo zmięła w dłoni serwetkę, wspominając minione lata. Po
przeprowadzce do Europy ojciec uwierzył w siebie. Usilnie próbował
rozkręcić nowy interes. Lecz kandydaci na wspólników odrzucali
kolejne oferty, wycofywali się jeden po drugim, a pieniędzy wciąż
ubywało. W końcu porzucił nadzieje na rozwinięcie własnej dzia-
97
R S
łalności. Zaczął szukać pracy. Lecz propozycje dla niemłodych
biznesmenów z drugiej półkuli nie leżą na ulicy. Wkrótce zaprzestał
wszelkich wysiłków. Zanim odkryła, że uprawia hazard, utonął w
długach.
- To były trudne lata - odrzekła enigmatycznie.
- %7łycie w ogóle nie jest łatwe - odrzekł twardo. Bezlitosny
komentarz wyprowadził Saskię z równowagi.
- Nie oczekiwałam od ciebie współczucia - odburknęła. - Nie
miałeś nad nim litości.
- On również. Dokładnie w ten sam sposób zrujnował wcześniej
mojego ojca. Gdyby mógł, postąpiłby wobec mnie tak samo.
Saskia odłożyła serwetkę. Wstała.
- Nie chcę tego słuchać. Nie pozostanę tu ani chwili dłużej.
- Zostań. - Aleks chwycił ją za nadgarstek. - Usiądz, proszę.
%7łałuję, że poruszyłem ten temat. Nie kłóćmy się przynajmniej dzisiaj -
dodał pojednawczo.
Saskia nie chciała słuchać jego prośby. Lojalność wobec ojca
nakazywała odejść natychmiast, lecz brakowało jej siły woli, by
opuścić Aleksa. Po namyśle zdecydowała zostać, tym bardziej że wła-
śnie od niego zależało odzyskanie szansy na awans. Wytłumaczyła
sobie, że nie warto psuć ostatniego wieczoru, a zwłaszcza nocy, skoro
następnego dnia wyjedzie i więcej go nie zobaczy.
Lecz nastrój nie uległ poprawie. W napięciu zjedli posiłek,
wypili kawę, wrócili do hotelu. Aleks nawet nie zadał sobie trudu
zamówienia osobnych pokoi. Było oczywiste, że spędzą noc w
98
R S
jednym. Ledwie weszli, chwycił ją w ramiona. Skruszył jej opory
jednym gorącym pocałunkiem. I podobnie jak za pierwszym razem
wybuch gniewu zaowocował wybuchem dzikiej, nieokiełznanej
namiętności.
Gdy leżeli zmęczeni, nagle doznał olśnienia. Doszedł do
wniosku, że nie warto wciąż na nowo odgrzebywać urazów z
przeszłości. Lepiej zawrzeć pokój i spojrzeć z nadzieją w przyszłość.
Skoro nie życzyła sobie pieniędzy w ramach rekompensaty za
doznane krzywdy, umożliwi jej otrzymanie wymarzonej posady, a
potem, gdy odzyska jej zaufanie, poprosi, by z nim została.
Zaopiekuje się nią, zapewni dobrobyt, uwolni od trosk materialnych.
Zapomną o tym, co było, zaczną wszystko od nowa. Zaraz, jeszcze tej
nocy.
Butelka szampana nadal stała w kubełku na srebrnej tacy.
Otworzył ją, napełnił kryształowe kieliszki do połowy, kiedy jego
wzrok padł na telefon. Migająca żaróweczka sygnalizowała, że ktoś
zostawił wiadomość podczas ich nieobecności. Pewnie nie podniósłby
słuchawki, gdyby nie obawa, że Rodney Krieg przełożył termin
planowanego spotkania. Wolał odsłuchać nagranie, niż spędzić całą
noc w niepewności, mimo że nie zależało mu na awansie Saskii, a
jedynie na spełnieniu danej obietnicy. Liczył na to, że jeśli właściwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl